CZEŚĆ!
Ten rozdział dedykuję mojej małej SC (https://gaarahinatakokoro.blogspot.com/). Dużo spóźnione opowiadanie, które w pierwotnej wersji miało być jej urodzinowym one shotem.
Wróciłam. Mam nadzieję, że tym razem na stałe. Piszę już od 2014. Miałam teraz 4 letnią przerwę więc bardzo proszę o wyrozumiałość!
_________________________________________________________
-
Szeptucho! - drzwi do małej, drewnianej chaty z hukiem uderzyły o spróchniałą
ścianę. Starsza kobieta o białych włosach i tego samego koloru oczach nawet nie
drgnęła - Pomóż mu! On umiera! Mój jedyny! Mój pierworodny! Straciłem żonę przy
porodzie.. Jej ofiara nie może pójść na marne! Błagam!
Powoli wstała z
krzesła, po czym niespiesznym krokiem podeszła do gościa. Stał przed nią sam
Hamura. Głowa rodu Otsutsuki. W oczach miał łzy a w rękach trzymał małe
zawiniątko. Gdy odwinęła kolejne warstwy materiału jej oczom ukazał się niemowlak.
Jego oddech był płytki a ciało sine. Jednak bardziej zaskakujący był fakt
emanujących białą poświatą sznyt. Układały się one w symbole, które kobieta
doskonale znała. Był to pradawny język wodzów założycieli ich klanu.
- Nadszedł
czas.. - szepnęła dotykając jego zimnej głowy - Hamuro rozpal ogień! Dodaj
babke lancetową! Pospiesz się na bogów! Twój pierworodny syn został poczęty
osiemnaście lat przed Lawiną Ognia. W noc, w którą spadł pierwszy wiosenny
deszcz. Dzisiaj przyszedł na świat. Dzisiaj gdy gwiazdy przecinają niebo! Wiem
to Hamuro! To on! To on nas odkupi! - krzyknęła wyciągając ręce w stronę
mężczyzny - Daj mi go Hamuro! Daj mi Twego syna!
- A co jeśli się
mylisz stara wiedźmo?! - przycisnął go mocniej do piersi - Nie przeżyje tego!
- Hamuro -
podeszła do drewnianego regału. Powoli przejechała ręką po gładkiej, zimnej
powierzchni - Chyba nie myślisz, że Twoja wola jest dla mnie znacząca? -
strąciła na podłogę palącą się świeczkę. Ogień zajął stare księgi przez co
pokój oświetlony został pomarańczowym światłem. Na ścianach pojawiły się cienie
zwierząt. Smoka, kruka, wilka, węża i niedźwiedzia. Poruszały się chaotycznie,
jakby były spłoszone. - Moimi Panami są tylko Bogowie! Ty marny śmiertelniku! -
krzyknęła wbijając mu ukryty sztylet prosto w krtań.
Hamura upadł na
kolana. Wraz z wypływającą z jego szyi krwią ulatywało z niego życie. Kobieta
schyliła się i wyszarpnęła dziecko z jego uścisku. Odwinęła wiotczejące ciało z
koca. Z nagim chłopcem stanęła nad ogniem. Cienie zwierząt zaczęły poruszać się
jeszcze bardziej chaotycznie. Chata zaczęła się trząść.
- Obudź się! -
bez zawahania wrzuciła nowo-narodzonego w płomień.
Z jego ciała
zniknęły promieniujące białym światłem rany. Zamiast nich na klatce piersiowej
dziecka ogień wypalił sześć czarnych znaków tworzących półkole.
Krzyk dziecka
rozniósł się echem we wszystkie zakątki Konohy. Wtórowały mu dzikie bestie na
ścianach starej chaty.
Obudź się
Odkupicielu..
Obudź się
Toneri..
...
- Toneri!
Poczuł się
obserwowany. Przeniósł wzrok z szyby na kobietę, która zawzięcie machała ręką
przed jego twarzą. Wyjął słuchawki z uszu.
- Toneri! Mówię do
Ciebie!
- Nie rozumiesz, że
nie mam ochoty z Wami rozmawiać, mamo? - burknął mierząc kobietę
złowrogim spojrzeniem.
- Nie bądź
dzieckiem, To-ne-ri - zaświergotała w odpowiedzi, sylabizując jego imię.
Uśmiechnęła się. Wyciągnęła mocno ciało aby móc sięgnąć do białych włosów
chłopaka. Roztrzepała je - Na pewno znajdziesz nowych przyjaciół. Nowe miasto
to nie jest koniec Twojego świata synku.
- Ale ja już miałem
przyjaciół. Miałem szkołę. Miałem wszystko co mi było potrzebne w Sunie! -
krzyknął i ponownie włożył słuchawki do uszu. Powrócił wzrokiem do obserwowania
krajobrazu za oknem - Nikt mnie nie pytał, czy chce mieszkać w tej zasranej wsi
- mruknął. Włączył ulubioną playlistę.
Nagle jego ciało
zaczęło piec. Na początku czuł ból jakby ktoś ciął mu skórę żyletką. Po chwili
przerodził się on w żywy ogień ogarniający go od stóp do czubka głowy. Krzyknął
i podskoczył na tyle, na ile pozwalały mu pasy bezpieczeństwa i mała przestrzeń
w aucie. Telefon spadł z jego kolan ciągnąc za sobą słuchawki.
- Witaj w Konoha,
Toneri - podniósł głowę przerażony. Napotkał wzrok obojga rodziców odwróconych
do niego, nienaturalnie szeroko uśmiechniętych.
...
To
miasteczko było dla niego za małe. Jednocześnie wydawało mu się nie kończyć.
Wszystko wokół było nudne, nijakie, szare. Pola, wzgórza, domy, lasy.
Jednocześnie tajemnicze i w pewien sposób przytłaczające. Gdy jechał na
deskorolce do nowej szkoły nie minęło go żadne auto. Każdy spacerujący człowiek
machał mu na przywitanie. Starał się odwzajemnić gest z wymuszonym uśmiechem.
Szkoła, do której
od dzisiaj miał uczęszczać była trzy razy mniejsza niż poprzednie liceum.
Chwycił deskorolkę w rękę i powoli ruszył do środka. To co zobaczył bardzo go
zaskoczyło. Ludzie uczący się w tej szkole byli.. całkowicie normalni? Tacy jak
jego przyjaciele z Suny. Nie nosili mundurków. Praktycznie każdy miał farbowane
na kolorowo włosy, kolczyki. Spodziewał się raczej czegoś bardziej pasującego
do otoczenia. Czegoś sztywnego.
- Siemanko! -
podskoczył przestraszony gdy wyrósł przed nim obcy włosy chłopak - Jestem
Uzumaki Naruto i jestem przewodniczącym tej szkoły. Ty pewnie jesteś Toneri
Otsutsuki? - wyciągnął ku niemu rękę.
- Cześć. Myślę, że
codziennie nie macie nowej twarzy tutaj - mruknął sarkastycznie, omiatając
wzrokiem korytarz i wpatrzonych w niego uczniów - Tak. Jestem Toneri -
odwzajemnił gest i uniósł prawy kącik ust starając się, żeby przypominał
uśmiech.
- Miło poznać! -
blondyn wydawał się nie zauważyć niechęci ze strony białowłosego - Chodź ze
mną. Oprowadzę Cię po szkole. Jesteś w mojej klasie prawda? 3H? To super, nie?
Pierwszą mamy dzisiaj fizykę. Ostrzegam Cię przed tą jędzą, co prowadzi ten
przedmiot! Ostatnio..
Pozwolił Uzumakiemu
prowadzić jego monolog. Po prostu szedł kierowany przez niego wśród labiryntów
korytarzy i ciekawskich spojrzeń.
Coś kazało mu
obejrzeć się za siebie. Sparaliżowało go.
Wszystko wokół niego ucichło gdy zobaczył ICH.
Pierwszy wszedł
chłopak z ciemnymi, wysoko spiętymi włosami. Wyróżniał się wśród uczniów
wzrostem. Wyraz jego twarzy świadczył o tym, że ma za sobą kilka nieprzespanych
nocy. Tuż za nim weszła filigranowa, drobna dziewczyna w dwóch koczkach.
Otaczała się dziwną, bardzo pozytywną energią. Zdawała się być prawie widoczna.
Mogłoby się wydawać, że zamiast stawiać normalne kroki - podskakuje. Ciągnąc
przez to za sobą chłopaka w długich, równie ciemnych jak ona włosach. Twarz miał
poważną a oczy tak jasne, że prawie całkowicie białe. Ostatnia dwójka weszła
równo, idąc ramie w ramie. Usłyszał westchnienia zachwytu kobiet obok swojego
ucha i kilka złośliwych komentarzy. On był niższy od pierwszego chłopaka,
jednak jego sylwetka była lepiej wyrzeźbiona. Czarne włosy opadały na jego
twarz w nieładzie. Rozmawiał z NIĄ. Nawet w Sunie nie spotkał kobiety tak
pięknej.
Jej cera była
nieskazitelnie biała. Jak porcelana. Z daleka mógł ujrzeć jej malinowe, pełne
usta. Przypominała lalkę. Wydawała się tak samo krucha. Całość dopełniały
nienaturalnie jasne tęczówki kontrastujące z czernią jej długich, gęstych
włosów. Uroku dodawała jej prosta grzywka.
Wyglądali jak z
innej epoki. Już nikt nie miał tak tradycyjnej, japońskiej urody. Nie wpisywali
się ówczesny kanon piękna. Jednakże to właśnie sprawiało, że nie mógł oderwać
od nich wzroku. To?
- Toneri? – Uzumaki
odwrócił się za nowym kolegą. Podrapał się po włosach kręcąc głową - O już
poznałeś naszych szkolnych dziwaków?
- Co to znaczy? –
Otsutsuki nie ukrywał zainteresowania grupką znajomych. Wciąż wpatrywał się w
nich. Szczególnie w dziewczynę o pięknych, praktycznie białych oczach.
- Ten najwyższy to
Nara Shikamaru – kiwnął głową w stronę chłopaka w kitce – Krążą plotki, że dwa
razy nie zdał ostatniej klasy gimnazjum. Jest za poważny jak na swój wiek.. Ta
dziewczyna w koczkach to Tenten Mitsashi. Ona wręcz przeciwnie. Wygląda i
zachowuje się jakby miała trzynaście lat. Zupełnie nie pasują do siebie z
Nejim.. O właśnie! Ta dwójka o dziwacznych oczach to kuzynostwo. Neji i Hinata
Hyuga. Hinata piękna dziewczyna prawda? Ale strasznie nieśmiała! Jest
nieosiągalna – teatralnie westchnął przykładając wierzch dłoni do czoła – Jak
już mowa o osobach poza zasięgiem: Panie i Panowie bożyszcze nastolatek..
Sasuke Uchiha! Nawet mi się podoba a jestem hetero. Ale słyszałem plotki, że są
razem.
- Kto?
- Czy Ty mnie
słuchasz? – Naruto pokręcił głową z dezaprobatą – Hyuga i Uchiha. Chociaż
słyszałem też, że oni wszyscy razem mieszkają. A no i że też tak wiesz..
Wszyscy ze sobą żyją.. Ale to tylko plotki. Brzydzę się plotkami.. Ale
słyszałem też..
Toneri już nie
słuchał. W głowie wyryła mu się wyłącznie informacja, że są parą. Tym trudniej
było mu zaakceptować ten fakt, gdy właśnie para jasnych, pięknych oczu bardzo
intensywnie wpatrywała się wprost w niego.
…
- Klaso! Poznajcie nowego kolegę.
- Witajcie. Jestem
Toneri – powiedział znudzonym głosem po czym ukłonił się nisko. Odpowiedział mu
chór nastolatków.
- Gdzie by Cię tu
posadzić.. – nauczyciel rozejrzał się po sali po czym klasnął w dłonie – Koło
Pana Nary jest miejsce. Na końcu pod oknem. Mam nadzieję, że się
zaprzyjaźnicie.
Zapamiętał te
nazwisko. Spojrzał na tą ławkę. Chłopak w kitce przyglądał mu się aż nadto
natarczywie. Toneri westchnął i wykonał polecenie nauczyciela. Rzucił plecak na
ziemie i opadł ciężko na krzesełko.
- Cześć nowy –
spojrzał w lewo. Napotkał parę czarnych, świdrujących go oczu.
- Cześć
przerośnięty chłopaku, który wygląda jakby miał zaraz zasnąć – odszczeknął mu
się. Nie mógł przepuścić odpyskowania. Mimo, że aura otaczająca Nare była
przytłaczająca, a wręcz niebezpieczna.
- Shikamaru –
uśmiechnął się w sposób, którego Otsutsuki nie był w stanie odczytać.
Przypominał uśmiech zadowolenia. Wyciągnął ku niemu rękę.
- Toneri –
odwzajemnił gest. W momencie, w którym uścisnął jego dłoń za oknem stado wron i
kruków poderwało się do lotu. Kilka z nich uderzyło o szybę. Chłopak potrząsnął
głową, gdy usłyszał tuż koło niej trzepotanie skrzydeł.
Nara nie spuszczał
z niego wzroku.
- A więc jednak moje
przeczucie po raz kolejny było trafione, co? – to zdanie Shikamaru
zachował już dla siebie. Wiedział, że nadejdzie czas gdy będzie mógł mu powiedzieć
wszystko. Jednak to jeszcze nie ten dzień – Zaczyna się.. A tyle
lat było tak spokojnie. Upierdliwe.
…
Otsutsuki
spojrzał na talerz. Jedzenie było na sto razy niższym poziomie niż w jego
byłej, prywatnej szkole. Gdy tak stał wpatrując się w niezidentyfikowaną, szarą
breje usłyszał wołanie. Rozejrzał się wokół. To był wcześniej poznany Uzumaki.
Wymusił uśmiech.
- Lepiej mieć tego
rozgadanego blondyna za kolegę niż zostać wyrzutkiem z ksywą „Nowy” – mruknął
pod nosem kręcąc głową. Dosiadł się do stołu przy którym siedział blondyn wraz
z grupką znajomych. Zupełnie nie pasował tam. Nie miał o czym z nimi rozmawiać.
Twierdził od zawsze, że lepiej milczeć niż mówić jakieś bezsensowne śmieci.
Wspomniał lekcję podczas której siedział z Narą. Ich kontakt ograniczył się do
niezbędnego minimum. Jednak chłopakowi całkowicie to pasowało. Zaczął szukać go
na stołówce wzrokiem. Shikamaru i oczywiście jego znajomych.
Siedzieli na
schodach. Nie jedli stołówkowego jedzenia. Mieli przygotowane posiłki przez
Hinate. Każdy miał coś innego. Szeroko uśmiechała się, widząc jak jej znajomi i
kuzyn zajadają ze smakiem. Jego natrętny wzrok został zauważony przez Uchihe,
który poinformował o tym resztę. Wszyscy spojrzeli w jego kierunku.
Kącik ust Nary uniósł się ku górze i pomachał do niego. Toneri kiwnął mu głową
następnie udając, że z równym zaangażowaniem taksuje resztę pomieszczenia i
ludzi.
- Przyjdziesz?
- Przepraszam – Otsutsuki
podrapał się po czubku głowy – Przepraszam ale wyłączyłem się.
- Nic nie szkodzi!
– zapiszczała długowłosa blondynka – Pytałam się czy przyjdziesz na moje
urodziny. Jutro wieczorem, ognisko, las. Co Ty na to? – Ino wpatrywała się w
niego trzepocząc rzęsami.
- Ognisko? –
wyciągnął zapalniczkę zippo i przesunął palcem po krzemieniu. Płomień objął
nasączony naftą materiał. Od zawsze miał dziwne obawy związane z ogniem. Jednak
zdawał sobie sprawę, że musi się z kimkolwiek zaprzyjaźnić aby ten rok minął
jak najszybciej. Wtedy będzie mógł wrócić z powrotem do Suny – Raczej wpadnę.
Kątem oka zobaczył
mały świecący punkt światła. Spojrzał w tamtą stronę i mógłby przysiąc, że
widział małego, emanującego dziwnym światłem białego królika na stołówce
szkolnej. Zamrugał kilkukrotnie. Zwierzę zniknęło.
- Te stołówkowe
żarcie mi nie służy. Pójdę kupić coś w automacie – wstał od stołu i wyrzucił
jedzenie do kosza. Odstawił tackę na wyznaczone miejsce i wyszedł z
pomieszczenia. Korytarz, którym szedł był całkowicie pusty. Panował półmrok. W
automacie wybrał numer 5H i wrzucił monety. Maszyna wydała sygnał uwalniania
bułki wysuwając ją do przodu. Jednakże przedmiot zablokował się o wystający
napój.
- Szlag by to! –
potrząsnął automatem jednak nic to nie dało. Nagle usłyszał huk. Spojrzał w
jego kierunku. Mimowolnie otworzył ze zdziwienia szeroko oczy.
- Trzeba uderzyć w
odpowiedni punkt – schyliła się do podajnika. Gdy wyprostowała się wyciągnęła w
jego kierunku rękę. Z opóźnieniem przyjął od niej swoją bułkę. – Jesteś ten
nowy, Toneri prawda?
- Tak – wykrztusił.
Nie mógł zapanować nad mową i ciałem.
- Miło mi Cie
poznać! – uśmiechnęła się delikatnie a jej porcelanową twarz przyozdobił
rumieniec. Wskazała na siebie kciukiem – Jestem Hyuga Hinata.
- Cześć – podrapał
się po głowie zerkając na trzymaną w dłoni przekąskę – Wielkie dzięki za pomoc
Hinata.
- Do usług, Panie
Otsutsuki – ukłoniła się. Ten teatralny gest przyprawił chłopaka o ciarki. Jego
serce zaczęło szybciej bić a oczy wręcz boleśnie pulsowały. Wyprostowała się i
spojrzała za niego. Spoważniała – Nie masz teraz z Shikamaru japońskiego?
Jiraya nie lubi spóźnień.
- Och - spojrzał
na zegarek – To już ta godzina? Obiecałem dyrektorce, że przed zajęciami
jeszcze do niej zajrzę. Cholera.. Do zobaczenia!
Odprowadzała go
wzrokiem i szerokim uśmiechem do momentu, gdy zniknął za zakrętem. Odczekała
chwilę i westchnęła. Obróciła głowę w stronę ciemnej części korytarza.
- Jego przybycie przyciąga coraz więcej energii z zaświatów –
szepnęła. Uniosła dłoń, która po chwili zapaliła się czarnym ogniem – Wyjdź z
ukrycia maszkaro! Żałosnym jest myślenie, że twe brudne ręce dosięgną mego
Pana..
Ostatnia wypowiedź Hinata bardzo mnie zaintrygowała! Podoba mi się pomysł na opowiadanie i nie mogę się doczekać co takiego wymyślisz c:
OdpowiedzUsuńPozostało mi czekać, pozdrawiam ^^
wiem, że szybko odpowiadam na komentarz ale z calego serca dziekuje za niego!
Usuńto jak już wiesz - wyjdzie najszybciej :)
Coooooooo tu się odjaniepawla? :D
OdpowiedzUsuńNie nie powiem, Senpai, pojechałaś po pełnej bandzie. :D
Nie czytałam jeszcze opowiadań, które zawierają miksy współczesnego świata i fantastyki, zapowiada się bardzo intrygująco, zwłaszcza po ostatniej scenie! :D
Bardzo spodobał mi się pomysł połączenia w grupkę znajomych Shikamaru, Hinaty, Sasuke i Nejiego, to od razu zapowiada dobrą akcję!
Dziękuję za tak długo wyczekiwaną dedykację! <3 Biegnę się brać za dwójeczkę!
ktos tu zapomniał o TenTen!
UsuńNajpierw jest jakaś indiański obrzęd, a potem liceum?
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że końcówka znowu świadczy o fantastyce. Z chęcią bym przeczytała jakieś opowiadanie, w którym to Hinata jest zainteresowana jakimś chłopakiem (nie Naruto, bo to oklepane) ;).
CZEMU USUNELO MI KOMENTARZ
UsuńHinata zainteresowana? więc jestem pewna, że te opo najbardziej Ci przypadnie do gustu.. ale wiecej nie zdradze!
Lubię Toneriego. Lubię Hinatę. Blog mnie zaintrygował, szablon przyciągnął wzrok. Przyjrzę mu się dokładnie, nie ominę żadnego szczególiku. ^^
OdpowiedzUsuńO, na dzień dobry dywiz. :3 Nie ominę żadnego szczegółu. Zapamiętaj te słowa. Skopiuję cały rozdział w komentarzach! ^^
1. - Szeptucho! - drzwi do małej, drewnianej chaty z hukiem uderzyły o spróchniałą ścianę. Starsza kobieta o białych włosach i tego samego koloru oczach nawet nie drgnęła - Pomóż mu! On umiera! Mój jedyny! Mój pierworodny! Straciłem żonę przy porodzie.. Jej ofiara nie może pójść na marne! Błagam!
a) Dywizy. Wszędzie dywizy. Ściana tekstu i brak wcięć akapitowych. Zaczynamy grubo. ^^ Moje oczy krwawią, ale nie poddaję się. ^^
b) Szeptucha… w uniwersum Naruto? Wow. Po prostu wow. Kto to? Jaka jest jej rola? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. :( Zobaczymy, czy jakoś to uzasadnisz.
c) To, co jest po myślniku (u Ciebie dywiz), powinno odnosić się do bohatera, który wypowiada daną kwestię. Jeżeli nie wypowiedziały tego drzwi, powinno być to od nowego akapitu. ^^ Jeśli uznamy drzwi za bohatera, który wypowiedział te kwestię, to poprawnym zapisem byłoby rozpoczęcie wtrącenia od wielkiej literki. ^^
d) Kropka po “drgnęła”.
e) “Mój jedyny!” brzmi to bardzo źle w kontekście syna. Mam mieszane uczucia, a przeważającym jest niepokój. :(
f) Dobrze. Z późniejszych zdań wnioskuję, że to jednak nie są mówiące drzwi. Chyba że drzwi się rozmnażają i mają potomstwo, wówczas chciałabym uzyskać jakieś dokładniejsze informacje na ten temat. ^^
2. Powoli wstała z krzesła, po czym niespiesznym krokiem podeszła do gościa. Stał przed nią sam Hamura. Głowa rodu Otsutsuki. W oczach miał łzy a w rękach trzymał małe zawiniątko. Gdy odwinęła kolejne warstwy materiału jej oczom ukazał się niemowlak. Jego oddech był płytki a ciało sine. Jednak bardziej zaskakujący był fakt emanujących białą poświatą sznyt. Układały się one w symbole, które kobieta doskonale znała. Był to pradawny język wodzów założycieli ich klanu.
OdpowiedzUsuńa) Brak wcięcia akapitowego.
b) Trudno nazwać gościem człowieka, który wbija Ci się nieproszony do chaty i drze mordę. :( Ale rozumiem, że chciałaś jakoś grzecznie to opisać. ^^
c) Otsutsuki a Ōtsutsuki… widzisz różnicę? ^^ Tego pierwszego klanu nie znam, a ten drugi kojarzy mi się z Naruto. ^^
d) W oczach miał łzy a w (...) przecinek przed “a”. ^^
e) Gdy odwinęła kolejne warstwy materiału jej (...) przecinek przed “jej”. ^^
f) Jego oddech był płytki a (...) przecinek przed “a”. Ponadto tak podobne konstrukcje zdań tak blisko siebie świadczą o ubogim warsztacie. :( Czyta się to monotonnie. A scena zapowiadała się tak dynamicznie! I tak intrygujący bohaterowie! Mówiące drzwi - to byłoby to! ^^
g) Jednak bardziej zaskakujący był fakt emanujących białą poświatą sznyt. - sznyta? Definicja z sjp pwn: 1. «wygląd lub sposób bycia charakterystyczny dla jakiegoś środowiska i uznawany przez nie za najwłaściwszy lub elegancki» 2. środ. «cięcie na skórze lub blizna po nim, modne w środowisku przestępczym» - WOW! Niezły gangster z tego niemowlaka. ^^ Co zrobił? Nasrał innemu dzieciakowi do pieluszki?! Ukradł mleko?! OMG! Niezła akcja. ^^
h) Był to pradawny język wodzów założycieli ich klanu. - Przecinek przed “założycieli”. Poza tym… hmm… to w jakim języku mówili potomkowie założycieli?
3. - Nadszedł czas.. - szepnęła dotykając jego zimnej głowy - Hamuro rozpal ogień! Dodaj babke lancetową! Pospiesz się na bogów! Twój pierworodny syn został poczęty osiemnaście lat przed Lawiną Ognia. W noc, w którą spadł pierwszy wiosenny deszcz. Dzisiaj przyszedł na świat. Dzisiaj gdy gwiazdy przecinają niebo! Wiem to Hamuro! To on! To on nas odkupi! - krzyknęła wyciągając ręce w stronę mężczyzny - Daj mi go Hamuro! Daj mi Twego syna!
OdpowiedzUsuń- A co jeśli się mylisz stara wiedźmo?! - przycisnął go mocniej do piersi - Nie przeżyje tego!
a) Brak wcięć akapitowych.
b) Dywizy zamiast myślników. :(
c) (...) czas.. (...) - czym są te dwie kropki? Rozmnożona przez pączkowanie kropka? Przewrócony dwukropek? Niedorozwinięty wielokropek? Naukowcy nadal się kłócą. ^^
d) szepnęła dotykając jego (...) w przypadku imiesłowów przysłówkowych współczesnych dajemy zawsze przecinek. W tym miejscu po “szepnęła”. ^^
e) (...) głowy - Hamuro rozpal ogień (...) - kropka po głowy. ^^ Przecinek po “Hamuro”. Poza tym, o ile dobrze pamiętam, Hamura nie był takim sobie zwykłym leszczem, któremu jakakolwiek osoba mogła rozkazywać. Chyba (o ile nie jest to jakiś Twój OC) był zajebiście silnym wojownikiem, protoplastą klanu Hyuuga, założycielem shinobi Księżyca. A ta mu rozkazuje jak jakiejś zwykłej służce… O tempora! O mores!
f) “babke lancetową” - uściślijmy coś. To jest jakaś nowa roślina w uniwersum? Czy może pomyliłaś się i chodziło Ci o zwykłą babkę lancetowatą? Proponuję sprawdzanie nazw własnych przed napisaniem. ^^
g) Pospiesz się na bogów! - Przecinek przed “na”. ^^
h) W noc, w którą spadł pierwszy wiosenny deszcz. - O ile uwierzę, że Szeptucha mogła wiedzieć, w jakim roku został poczęty syn randoma, który wpadł jej do domu (bo mogła go kojarzyć, jak kręcił się po wiosce), to nie przyjmuję do wiadomości, że wiedziała, jaka była pogoda, kiedy dochodziło do aktu poczęcia. Chyba że ta szeptucha lubiła sobie popatrzeć. ^^
i) A teraz zagadka - kim była matka dziecka? Dlaczego o to pytam? Dwa fragmenty są niepokojące. “Twój pierworodny syn został poczęty osiemnaście lat przed Lawiną Ognia.” i “Dzisiaj przyszedł na świat.” Nie ośmielę się spytać, czym była Lawina Ognia (pewnie i tak nie uzyskam odpowiedzi), ale już o kwestie biologiczne muszę. Jakaś kobieta (kosmitka?) była w ciąży przez minimum osiemnaście lat… Rozumiem już, dlaczego zmarła przy porodzie - urodzenie dorosłego mężczyzny musi być wymagające dla miednicy. :/ Zagadką jest również, w jaki sposób dorosły mężczyzna zmienił się z powrotem w niemowlę. Na to również chciałabym uzyskać odpowiedź. ^^
j) Dzisiaj gdy gwiazdy przecinają niebo! - Przecinek przed gdy. I… On się jeszcze nie narodził? :) Nie powinno być przypadkiem “gdy przecięły niebo”?
k) Wiem to Hamuro! - Przecinek przed “Hamuro”. ^^
l) (...) mężczyzny - Daj (...) - kropka po “mężczyzny”.
m) Daj mi Twego syna! - zwroty grzecznościowe w prozie zapisujemy z małej litery. ^^
n) - A co jeśli się mylisz stara wiedźmo?! - przycisnął go mocniej do piersi - Nie przeżyje tego! - Przecinek przed “stara wiedźmo”. Kto tego nie przeżyje? Hamura nie przyżyje? Toneri? A tak w ogóle, to “przycisnął” powinno być z wielkiej litery. ^^
- Hamuro - podeszła do drewnianego regału. Powoli przejechała ręką po gładkiej, zimnej powierzchni - Chyba nie myślisz, że Twoja wola jest dla mnie znacząca? - strąciła na podłogę palącą się świeczkę. Ogień zajął stare księgi przez co pokój oświetlony został pomarańczowym światłem. Na ścianach pojawiły się cienie zwierząt. Smoka, kruka, wilka, węża i niedźwiedzia. Poruszały się chaotycznie, jakby były spłoszone. - Moimi Panami są tylko Bogowie! Ty marny śmiertelniku! - krzyknęła wbijając mu ukryty sztylet prosto w krtań.
OdpowiedzUsuńa) Brak wcięcia akapitowego.
b) Dywizy zamiast myślników. :(
c) - Hamuro - podeszła do drewnianego regału. - Po “Hamuro” powinna być kropka, a “podeszła” z wielkiej litery. ^^
d) Powoli przejechała ręką po gładkiej, zimnej powierzchni - Na końcu zdania powinna być kropeczka, kropciunia. I dlaczego Szeptucha robi wszystko powoli? Reumatyzm? ^^
e) Chyba nie myślisz, że Twoja wola jest dla mnie znacząca? - strąciła na podłogę palącą się świeczkę. - Twoja z małej literki. I ponownie - dlaczego to dziwne, stare babiszcze śmie poniewierać samego Hamurę?! Kim jest ta baba?! A. Po myślniku (u Ciebie dywizie) powinna być wielka litera. ^^
f) Ogień zajął stare księgi przez co pokój oświetlony został pomarańczowym światłem. - Przecinek powinien być przed “przez co”. Ponadto inwersja: został oświetlony. I jeszcze jedno. Księgi się palą, a narrator (nadal nie wiem jaki - wszechwiedzący? personalny?) kontempluje ich kolor? Nie powiem, nerwy ze stali. ^^
g) Poruszały się chaotycznie, jakby były spłoszone. - To te cienie zwierząt były w końcu spłoszone, czy tylko się takie wydawały? ^^
h) Moimi Panami są tylko Bogowie! - ciekawi mnie system religijny tego uniwersum. A jeżeli masz na myśli politeistyczny, to bogowie z małej litery.
i) Ty marny śmiertelniku! - Wait… What? Hamura? Marny śmiertelnik? Syn (pieprzonej) księżniczki Kaguyi. W jakim my jesteśmy uniwersum?
j) (...) - krzyknęła wbijając mu ukryty sztylet prosto w krtań. - Imiesłów przysłówkowy współczesny, a więc powinien być przecinek przed “wbijając”. ^^
Już późno. :( Jutro biorę herbatkę i serniczka, i wracam tu wieczorkiem. ^^
Mam nadzieję, że pomogłam tymi komentarzami. ^^ Całusy! :*