piątek, 4 listopada 2016

słońce w chwale - rozdział 1


PRZEPLATANE SĄ TU CZASY ÓWCZESNEGO ŻYCIA BOHATERA ZE WSPOMNIENIAMI Z PRZESZŁOŚCI.
PLANUJE TEGO GÓRA TRZY ROZDZIAŁY I JEŚLI BĘDZIE ODZEW I ZAINTERESOWANIE TO RÓWNIEŻ BONUS.
MIŁEGO CZYTANIA! //





     - Dziadku! - siedmioletni chłopczyk wbiegł do salonu znajdującego się w małym, przytulnym domku.
- Witaj szkrabie! - siwowłosy mężczyzna z trzema bliznami na każdym policzku z teatralnym jękiem podniósł wnuczka i razem z nim usiadł na skórzanym fotelu.
- Cześć dziadku. - nastoletnia dziewczyna ucałowała mężczyznę w policzek - Pomożesz mi? Wiem, że wiele razy opowiadałeś mi o wojnie i niewiele pamiętasz. Jednak Pani zadała nam wypracowanie na temat "Miłość w czasach wojen." Więc pomyślałam, że może chociaż trochę pamiętasz. Ktoś z Twoich znajomych może..

Przerwała widząc łzy w jego błękitnych oczach. Przetarł je wierzchem dłoni. Uśmiechnął się delikatnie.

- Shikamaru i Temari. Ino i Kiba - delikatnie zdjął chłopca z kolan. Podszedł do starej komody. Wyjął blaszaną puszkę - Wasza babcia i Sasuke. - dzieci otworzyły usta ze zdumienia. Uzumaki pogładził wyjęte ze schowka zdjęcia. Podał je nastolatce.

Na pierwszym była grupka ludzi w jej wieku. Siedzieli w starym magazynie z bronią.
Rozpoznała swoją babcię po charakterystycznych, odziedziczonych przez nią samą, różowych włosach. Obejmowała ramie bardzo przystojnego, wysokiego bruneta. Zgadywała, że to właśnie był Sasuke. Oprócz nich w towarzystwie były jeszcze dwie pary. Na centralnym miejscu zdjęcia stała dwójka ludzi, która nie stykała się choćby ramionami. Jednak ona wiedziała. Nie rozumiała skąd. Wiedziała, że to na pewno jest para. Po chwili zauważyła na ich palcach obrączki. Uśmiechnęła się. Obok nich był szatyn z czerwonymi bliznami na policzkach. Trzymał na rękach piękną dziewczynę z zaskakująco długimi, blond włosami. Wyglądali na szczęśliwych.
Po chwili znalazła również jej dziadka. Nigdy nie widziała jego zdjęć z młodości. Mawiał, że wojna zabrała mu wszystko.
Był bardzo przystojnym, postawnym chłopcem. Niesforne blond włosy bardzo pasowały do błękitnych tęczówek, których zawsze mu zazdrościła. Jedynie jego oczy nie były wpatrzone w aparat.
Skierowane były na dziewczynę siedzącą na masce samochodu tuż obok niego.
Miała długie, bardzo ciemne włosy wpadające delikatnie w granat. Szeroko się uśmiechała w jego stronę przez co przymknęła powieki. Na bladych policzkach gościł soczysty rumieniec.

- Dziadku.. - tym razem spojrzała na drugie zdjęcie. Była na nim już tylko ta dziewczyna. W mundurze. W spiętych włosach. Ze spokojnym wyrazem twarzy. Jej źrenice okazały się niespotykanie jasne, praktycznie zlewały się z równie bladym kolorem tęczówek i białek.
- Hinata - zaśmiał się i pozwolił spływać łzom - Miała na imię Hinata.

...

     Kolejny nieoznakowany myśliwiec z głośnym świstem przeciął bezchmurne niebo. Zdarzało się to coraz częściej. Niepokoiło to całą  Japonię, w tym wpatrującego się w mknące w przestworzach bojowe samoloty blondyna. Z rozmyślań wyrwał go dzwonek oznajmujący koniec zajęć, Przerzucił ciemną torbę na plecy, po czym włożył do uszu słuchawki. Nacisnął mały trójkącik na odtwarzaczu dzięki czemu odciął się od hałasujących nastolatków z pomocą ulubionego utworu.
Zawsze gdy musiał samotnie wracać ze szkoły dopadały go dziwaczne, lekko przerażające myśli. Zatrzymał się przez nagłą zmianę światła na czerwone spowodowało małą kolizję z idącym za nim mężczyzną. Odtwarzacz upadł na chodnik ciągnąc za sobą słuchawki. Gdy podniósł przedmiot poszkodowany zbitą szybką do jego uszu dobiegł znajomy, męski głos.
- Oficjalnie ogłaszam - wyprostował się nie odwracając wzroku od wielkiego ekranu umieszczonego na jednym z budynków. Aktualnie przedstawiał on ministra obrony narodowej. jego twarz nie wyrażała żadnych emocji - Japonii nie grozi jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Niepokojące loty myśliwców to tylko ćwiczenia naszych sąsiadów. Powtarzam, to tylko ćwiczenia.
Na ulicy rozniosły się szepty wśród przechodniów odnośnie komunikatu. Blondyn wzruszył ramionami. Gdy chciał ponownie założyć słuchawki jego uwagę przykuła rozmowa dwóch, starszych pań.
- Spójrz! - wskazała dłonią w tłum ludzi, którzy w tym momencie wykorzystywali zielone światło - Jak dobrze, że nie będą musieli walczyć.Szkoda takich chłopców. Młodzi, przystojni.. Ach jak dobrze wyglądają w mundurach!
Skierował wzrok na wskazane przez nieznajomą miejsce. Chodnik powoli rozrzedzał się, dzięki czemu w końcu mógł dostrzec dwie sylwetki oparte o ścianę banku.
Obydwaj mieli kruczoczarne włosy. Wyższy miał je spięte na czubku głowy, zaś jego towarzysz pozostawił średniej długości kosmyki wolno, przez co co chwila poruszane były przez wiatr. Wspomniany jako pierwszy odpalił kolejnego papierosa.
- Sasuke-kun! Shikamaru-senpai! - mimowolnie obrócił się na dźwięk melodyjnego, kobiecego głosu. Minęła go w biegu. Jej długie, ciemne włosy delikatnie musnęły twarz blondyna przez co do jego nozdrzy wdarł się przyjemny zapach, przypominający woń wiosennej łąki.
Jego wzrok sam powiódł za nieznajomą dziewczyną. Podbiegła do dwójki mężczyzn, po czym schyliła się opierając dłonie na udach. Ciężko łapała oddech, co także zauważyli jej towarzysze. Niższy zbliżył się do niej łapiąc za ramię. Ciemnowłosa szybko dłonią w geście zaprzeczenia szeroko się przy tym uśmiechając.
Wszyscy byli identycznie ubrani. Konkretnie w marynarki oraz szerokie spodnie w ciemne moro. Przepasał to czarny skórzane pas. Mieli również glany tego samego koloru. Dziękowałem rodzicielowi za mój bezbłędny wzrok, dzięki któremu mogłem zauważyć flagę Japonii na ich lewym ramieniu oraz herb Wyższej Szkoły Oficerskiej w Konoha na piersi.
Coś ścisnęło go w żołądku kiedy zrozumiał, że ta piękna, ledwo sięgająca towarzyszom do ramienia dziewczyna za kilka lat wstąpi w szeregi wojska, w razie potrzeby oddając życie za ojczyznę. Prychnął i odwrócił się na pięcie. Starając się zapomnieć ten delikatny, ziołowy zapach ruszył w kierunku domu.

Niechętnie pokonywał kolejne stopnie, które dzieliły go od mieszkania. Jednak wizja cuchnącej szczynami klatce schodowej również nie była mu na rękę. Głośno westchnął gdy po naciśnięciu na klamkę drzwi bez trudu otworzyły się.
- Ile razy mam powtarzać, żebyś zamykała drzwi? - zrezygnowany zdjął buty. Skierował się do salonu, w którym jak zawsze siedziała wpatrzona w wyłączony telewizor czerwonowłosa kobieta. Podszedł do niej i delikatnie pocałował w czubek głowy - Dzień dobry, mamo - już przestał oczekiwać jakiejkolwiek reakcji z jej strony. Rzucił jej ostatnie, smutne spojrzenie po czym zamknął się w pokoju. Wyciągnął telefon i wybrał numer przyjaciółki.

Do: Sakura
Zastanawiałaś się kiedyś co byś zrobiła, gdyby jutro wybuchła wojna?

Od: Sakura
Czyś Ty jeszcze bardziej zdurniał? Ucz się na japoński a nie zaprzątasz sobie głowę jakimiś scenariuszami.
Nawiasem mówiąc to trudne pytanie. Chciałabym na pewno jakoś pomóc. A Ty?

Do: Sakura
Walczyłbym tak jak mój ojciec. Tylko o własny kraj, a nie nic nie znaczącą dla mnie Malie.

Odrzucił telefon na drugi koniec łóżka. Zakrył dłonią oczy. Odsłonił je po chwili aby spojrzeć na zdjęcie stojące na biurku. Przedstawiało podobnego do niego mężczyznę w oficerskim mundurze.

- Dlaczego nas zostawiłeś.. Dlaczego tato.

...

    Dzieci z zapartym tchem wsłuchiwały się w opowieści swojego dziadka. Zawsze na temat tych czasów odpowiadał krótkie "Nic nie pamiętam".
Tym razem jednak siedział przed nimi w swoim ukochanym fotelu. Patrzył nieobecnym wzrokiem w okno. Kurczowo przyciskał do piersi białą opaskę z czerwonym kołem.

- Kto wiedział, że zaledwie kilka dni później przyjdzie mi oraz Waszej babci wziąć odpowiedzialność za te zuchwałe obietnice.

....

     Kolejny raz zmuszony był samotnie wracać ze szkoły. Wsadził dłonie do kieszeni w poszukiwaniu odtwarzacza. Przeklął w duchu swoje zapominalstwo.
Aby zająć czymś umysł zaczął gwizdać. Melodie przedłużył ogłuszający świst myśliwca, który tym razem przeciął niebo na niebezpiecznie niskiej wysokości. Przystanął i powiódł wzrokiem za samolotem.
Poczuł nagle silne uderzenie w tył głowy. Złapał się za potylice energicznie rozmasowując ją. Gdy chciał spojrzeć na oprawce w oczy rzucił mu się oliwkowy mundur. Bez chwili zastanowienia wyprostował się. Zamknął oczy i zasalutował. W odpowiedzi otrzymał cichy, melodyjny śmiech. Powoli uniósł powieki.
- Spocznij żołnierzu! - z wesołymi ognikami w perłowych tęczówkach również przytknęła dłoń do skroni. Drugą zaś rozmasowywała czoło skryte pod gęstą grzywką. Dopiero teraz zauważył emblematy Wyższej Szkoły Oficerskiej w Konoha - Przepraszam, że na Ciebie wpadłam. - ukłoniła się. Rozpoznał w niej ciemnowłosą dziewczynę, którą zobaczył niedawno na mieście. Z bliska była jeszcze piękniejsza a woń roślinności dziko rosnącej na łąkach coraz brutalniej wdzierała mu się do nozdrzy - Nic nie tłumaczy mojej nieuwagi. - Posłała mu nieśmiały uśmiech. Uniosła wzrok na białą smugę przecinającą niebo. Spoważniała - Po prostu nie dają mi spokoju te pieprzone myśliwce. - zamilkła na dłuższą chwilę. Chłopak był w szoku, że nie tylko on jest podejrzliwy wobec nieoznakowanych maszyn bojowych. - Nieistotne. Trzymaj się żołnierzu! - zaśmiała się i poklepała go w ramię.
Minęła go.
Mimowolnie jego oczy podążyły za jej sylwetką. Jasna, nieskazitelna cera z którą zlewały się praktycznie białe oczy. Kontrastem do nich były malinowe, pełne usta oraz bajkowo długie, ciemne włosy z gęstą, prosto ściętą grzywką dodającą jej dziewczęcego uroku.
Obrazek idealnej kobiety psuł tylko wyblakły, za luźny, oliwkowy mundur.

....

     - Była piękna! - dotknął dłoni spoczywającej na jego ramieniu.
- To prawda Naruto - Sakura uśmiechnęła się do niego ciepło. Wyswobodziła się z jego uścisku. Usiadła na kanapie biorąc chłopca na swoje kolana.

Oparł się wygodniej o fotel. Czuł, że do oczu napływają mu łzy. Westchnął ciężko,
- Gdybym wiedział, co zgotuje nam jutro.. Porwałbym ją wtedy choćby i na koniec świata..

...

     Woda, w którą beznamiętnie wpatrywał się od dobrych dwudziestu minut zaczęła lekko falować. Nie przypuszczał, że profesor stawia tak ciężkie kroki.
Spojrzał na siedzącą za nim Sakure. Również była niespokojna. Drżenia nasilały się.
Nagle w budynku rozległy się trzy ciągłe dzwonki. W klasie zapanowała panika. Uzumaki zerwał się z miejsca co było błędem. Obok budynku spadł pocisk. Wybuch spowodował wybicie szyb. Kawałki szkła uderzyły w niego. On upadł z impetem na podłogę.
- Naruto! - Haruno podbiegła do niego podając mu dłoń. Pomogła wstać po czym ciągnąc oszołomionego blondyna ruszyła w kierunku wyjścia.
- Sakura! Naruto! - usłyszała znajomy głos. Różowowłosa spojrzała w tamtym kierunku. Przerzuciła rękę przyjaciela przez barki. Pobiegli, z trudem przepychając się przez tłum.
- Kiba weź go proszę - chłopak posłusznie przytrzymał otumanionego kolegę. Sakura w tym czasie otworzyła okno, z którego dało się przejść na dach. Wspólnymi siłami następnie zeszli po długiej drabinie.
Jak najszybciej pobiegli w szereg bloków. Z przerażeniem obserwowali dalszy ciąg wydarzeń.

Ich ukochana szkoła płonęła. Krzyki uczniów oraz grona pedagogicznego roznosiły się echem. Spalali się żywcem.

Różowowłosa cicho załkała zasłaniając twarz dłońmi.
- Chodźcie - szepnął Kiba powstrzymując swoje łzy.
Przytomny już Naruto przytulił przyjaciółkę. Zamknął oczy. Wziął kilka oddechów przez które zaczął kasłać. Opary były wszędzie.
- Chodź, Sakura - chwycił ją za rękę starając się uśmiechnąć przez co sam pragnął zapłakać.

 ...

     - T-To straszne.. - nastolatka miała łzy w oczach kurczowo ściskając w dłoniach magnetofon. Spojrzała na dziadków. Obydwoje mieli wzrok spuszczony w ziemie.
- To był dopiero przedsmak tego, co nas czeka. - kobieta pogładziła wnuczkę po włosach.

- Każdego dnia przygotowani byliśmy na najgorsze. Nastał głód. Ludzie na ulicach walczyli o pół bochenka chleba. Nie można było nikomu ufać. Żyliśmy chwilą. Myślą, że za rogiem nie czeka nas nic innego niż śmierć. Jednak przyszedł czas, że coś pękło w społeczeństwie. W tym w nas.

Gdy zobaczyliśmy, że są ludzie, którzy walczą za nas. Partyzanci. Bohaterowie. Samobójcy.

...

     - Tędy! - Kiba prowadził ich przez ciemne uliczki obskurnych osiedli. Dotarli do przeciętnego jak ten rejon bloku. Weszli do środka po czym skierowali się na pierwsze piętro. Wystukał coś na drewnianych drzwiach. Uchyliły się.
- Kiba! - na jego szyi zawisła piękna, blondwłosa dziewczyna. Ucałowała silnie jego usta.
- Witaj Ino - pogładził ją po policzku. Jego przyjaciele zdziwili się na niespotykaną czułość u szatyna.
- Więc to oni? - w przedpokoju pojawił się wysoki mężczyzna o ciemnych, spiętych w kucyk włosach. Niebieskooki natychmiast rozpoznał go. Pomimo, że jego rysy stały się ostrzejsze a mundur zamienił na obdarte szmaty to był ten sam chłopak, którego widział na mieście, gdy po raz pierwszy widział tą dziewczynę.
- Tak jest Nara-senpai! - Inuzuka wyprostował się i zasalutował. Otumanieni nowością sytuacji Uzumaki i Haruno poszli w jego ślady.
- Nigdy za dużo rąk do walki - siedzący przy dużym, drewnianym stole siwowłosy mężczyzna zaśmiał się pokazując kikut sięgający nieco za bark.
- Znasz się na medycynie? - Shikamaru zwrócił się bezpośrednio do różowowłosej. Ta szybko przytaknęła. - Dobrze. Temari! - zza ściany wyjrzała starsza dziewczyna z czterema kucykami - Zaprowadź ją do rannych. Ino też wracaj do opatrywania! Ty młody chodź za mną - uśmiechnął się do gościa. Uzumaki odwzajemnił gest i posłusznie poszedł za nim - Od dziś to jest Twoja rodzina.

Poczuł ukłucie w sercu widząc osoby dużo młodsze od niego. Ukłonił się im z szacunkiem. Zauważył też drugiego z znajomych mu chłopców. Włosy urosły mu na tyle, że również musiał je spinać. On jednak wiązał je nisko.
- Hinata nie wróciła? - odezwał się. Jego głos był niski i zimny.
- Nie.. - Nara przyjrzał mu się dokładnie - Już powinna być. Zawsze trzeba się o nią martwić.

Nagle do drzwi dobiegło mocne łomotanie. Wszyscy spojrzeli na siebie z przerażeniem. Shikamaru przytknął palec do ust. Powoli podszedł do drzwi. Przeładował broń chowając ją za siebie.
- Hinata! - krzyknął lecz w jego głosie słychać było ulgę - Co się stało?! Jesteś ranna?! Temari!
- Nie! Nie ja! - wtargnęła do salonu idąc w stronę najbliższego krzesła. Posadziła na nim bardzo młodego chłopca - Konohamaru! Konohamaru! - po brudnych policzkach spływały łzy tworząc na nich czyste ślady. Cała brudna była we krwi.
Naruto z przerażeniem patrzył na nią. Klęczała przed wykrwawiającym się chłopcem ta sama dziewczyna sprzed kilku tygodni. Ona również zamieniła mundur na brudną, podartą flanelową zieloną koszulę i czarne spodnie.
- Co się mu stało?! - No Sabaku podbiegła z bandażami do rannego.
- Przy sklepie na Wąskiej zrzucili bombę. Odłamek uderzył w niego. - zacisnęła pięści spoczywające na kolanach.
- Skurwysyny - syknął Nara. Odpalając papierosa wyszedł z salonu do kuchni.
Czarnowłosa klęczała chwilę po czym podniosła się i poszła za nim do pomieszczenia. Otworzyła brązową, skórzaną listonoszkę wyjmując z niej trzy granaty, bochenek chleba, smalec oraz jakiś mały pistolet, którego Naruto nie potrafił rozpoznać.

...

    - Nie wszystkie kobiety były sanitariuszkami? - nastolatka zanotowała coś na kartce i podrapała się długopisem w głowę.
- Praktycznie wszystkie. - odpowiedział Uzumaki patrząc na wnuczkę. - Wasza babcia była bardzo solidną i odważną sanitariuszką. W naszym oddziale tylko Hinata czynnie walczyła.
- Niesamowite! - wykrzyknął mały chłopiec wiercąc się na kolanach babci
- Owszem, była niesamowita. Myślę, że to była miłość od pierwszego wejrzenia jednak jej postawa utwierdzała mnie każdego dnia w moich uczuciach.

 ...

     - Ja obywatel Japonii, zobowiązuję się walczyć za nią do ostatniej kropli krwi! Przysięgam jej miłość aż po śmierć! Ślubuję wierność jej i swoim towarzyszom broni!
- Witajcie w moim oddziale! - Shikamaru z dumą uśmiechnął się zakładając nowym kompanom opaski na lewe ramię.



Stał dumnie wyprostowany składając śluby ojczyźnie. Jednak jego oczy wpatrzone były w dwie perełki należące do dziewczyny, która uśmiechała się delikatnie co jakiś czas wsadzają do malinowych ust papierosa.

5 komentarzy:

  1. podoba mi się pomysł z przeplataniem, nadaje to takiego dobrego smaku tej historii oraz sama fabuła. lubię sposób w jaki piszesz i mam nadzieję, że długo będę mogła cieszyć oczy twoimi tekstami.
    życzę weny i sporo czytelników! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa!
      piszę już.. 6 lat? z przerwami małymi lub większymi i ciągle do tego wracam więc chyba nigdy nie przestanę pisać (:
      dziękuję bardzo jeszcze raz!

      Usuń
  2. O jejku, jak widzę to dawno nie dodałaś żadnego rozdziału z tego opowiadania, czyż nie? A szkoda! Chętnie przeczytałabym kolejne części :)
    Podoba mi się wizja Hinaty czynnie biorącej udział w walce! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka! Cieszę się, że ktoś zagląda na te opowiadanie!
    Wiesz co, dopiero wróciłam z 2 tygodnie temu do pisania po 4 letniej przerwie. Skoro wiem, że ktoś czeka na tą historię - na pewno zabiorę się za nią jak najszybciej! Ostrzegam, że to będzie miało jeszcze jeden, max dwa rozdziały. Taki był plan na to.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy