PRZEPLATANE SĄ TU
CZASY ÓWCZESNEGO ŻYCIA BOHATERA ZE WSPOMNIENIAMI Z PRZESZŁOŚCI.
PLANUJE TEGO GÓRA
TRZY ROZDZIAŁY I JEŚLI BĘDZIE ODZEW I ZAINTERESOWANIE TO RÓWNIEŻ BONUS.
MIŁEGO CZYTANIA! //
- Dziadku! - siedmioletni chłopczyk wbiegł do salonu znajdującego się w
małym, przytulnym domku.
- Witaj szkrabie! -
siwowłosy mężczyzna z trzema bliznami na każdym policzku z teatralnym jękiem
podniósł wnuczka i razem z nim usiadł na skórzanym fotelu.
- Cześć dziadku. -
nastoletnia dziewczyna ucałowała mężczyznę w policzek - Pomożesz mi? Wiem, że
wiele razy opowiadałeś mi o wojnie i niewiele pamiętasz. Jednak Pani zadała nam
wypracowanie na temat "Miłość w czasach wojen." Więc pomyślałam, że
może chociaż trochę pamiętasz. Ktoś z Twoich znajomych może..
Przerwała widząc
łzy w jego błękitnych oczach. Przetarł je wierzchem dłoni. Uśmiechnął się
delikatnie.
- Shikamaru i
Temari. Ino i Kiba - delikatnie zdjął chłopca z kolan. Podszedł do starej
komody. Wyjął blaszaną puszkę - Wasza babcia i Sasuke. - dzieci otworzyły usta
ze zdumienia. Uzumaki pogładził wyjęte ze schowka zdjęcia. Podał je nastolatce.
Na pierwszym była
grupka ludzi w jej wieku. Siedzieli w starym magazynie z bronią.
Rozpoznała swoją
babcię po charakterystycznych, odziedziczonych przez nią samą, różowych
włosach. Obejmowała ramie bardzo przystojnego, wysokiego bruneta. Zgadywała, że
to właśnie był Sasuke. Oprócz nich w towarzystwie były jeszcze dwie pary. Na
centralnym miejscu zdjęcia stała dwójka ludzi, która nie stykała się choćby
ramionami. Jednak ona wiedziała. Nie rozumiała skąd. Wiedziała, że to na pewno
jest para. Po chwili zauważyła na ich palcach obrączki. Uśmiechnęła się. Obok
nich był szatyn z czerwonymi bliznami na policzkach. Trzymał na rękach piękną
dziewczynę z zaskakująco długimi, blond włosami. Wyglądali na szczęśliwych.
Po chwili znalazła
również jej dziadka. Nigdy nie widziała jego zdjęć z młodości. Mawiał, że wojna
zabrała mu wszystko.
Był bardzo
przystojnym, postawnym chłopcem. Niesforne blond włosy bardzo pasowały do
błękitnych tęczówek, których zawsze mu zazdrościła. Jedynie jego oczy nie były
wpatrzone w aparat.
Skierowane były na
dziewczynę siedzącą na masce samochodu tuż obok niego.
Miała długie,
bardzo ciemne włosy wpadające delikatnie w granat. Szeroko się uśmiechała w
jego stronę przez co przymknęła powieki. Na bladych policzkach gościł soczysty
rumieniec.
- Dziadku.. - tym
razem spojrzała na drugie zdjęcie. Była na nim już tylko ta dziewczyna. W
mundurze. W spiętych włosach. Ze spokojnym wyrazem twarzy. Jej źrenice okazały
się niespotykanie jasne, praktycznie zlewały się z równie bladym kolorem
tęczówek i białek.
- Hinata - zaśmiał
się i pozwolił spływać łzom - Miała na imię Hinata.
...
Kolejny nieoznakowany myśliwiec z głośnym świstem przeciął bezchmurne
niebo. Zdarzało się to coraz częściej. Niepokoiło to całą Japonię, w tym
wpatrującego się w mknące w przestworzach bojowe samoloty blondyna. Z rozmyślań
wyrwał go dzwonek oznajmujący koniec zajęć, Przerzucił ciemną torbę na plecy,
po czym włożył do uszu słuchawki. Nacisnął mały trójkącik na odtwarzaczu dzięki
czemu odciął się od hałasujących nastolatków z pomocą ulubionego utworu.
Zawsze gdy musiał
samotnie wracać ze szkoły dopadały go dziwaczne, lekko przerażające myśli.
Zatrzymał się przez nagłą zmianę światła na czerwone spowodowało małą kolizję z
idącym za nim mężczyzną. Odtwarzacz upadł na chodnik ciągnąc za sobą słuchawki.
Gdy podniósł przedmiot poszkodowany zbitą szybką do jego uszu dobiegł znajomy,
męski głos.
- Oficjalnie
ogłaszam - wyprostował się nie odwracając wzroku od wielkiego ekranu
umieszczonego na jednym z budynków. Aktualnie przedstawiał on ministra obrony
narodowej. jego twarz nie wyrażała żadnych emocji - Japonii nie grozi
jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Niepokojące loty myśliwców to tylko ćwiczenia
naszych sąsiadów. Powtarzam, to tylko ćwiczenia.
Na ulicy rozniosły
się szepty wśród przechodniów odnośnie komunikatu. Blondyn wzruszył ramionami.
Gdy chciał ponownie założyć słuchawki jego uwagę przykuła rozmowa dwóch,
starszych pań.
- Spójrz! -
wskazała dłonią w tłum ludzi, którzy w tym momencie wykorzystywali zielone
światło - Jak dobrze, że nie będą musieli walczyć.Szkoda takich chłopców.
Młodzi, przystojni.. Ach jak dobrze wyglądają w mundurach!
Skierował wzrok na
wskazane przez nieznajomą miejsce. Chodnik powoli rozrzedzał się, dzięki czemu
w końcu mógł dostrzec dwie sylwetki oparte o ścianę banku.
Obydwaj mieli
kruczoczarne włosy. Wyższy miał je spięte na czubku głowy, zaś jego towarzysz
pozostawił średniej długości kosmyki wolno, przez co co chwila poruszane były
przez wiatr. Wspomniany jako pierwszy odpalił kolejnego papierosa.
- Sasuke-kun!
Shikamaru-senpai! - mimowolnie obrócił się na dźwięk melodyjnego, kobiecego
głosu. Minęła go w biegu. Jej długie, ciemne włosy delikatnie musnęły twarz
blondyna przez co do jego nozdrzy wdarł się przyjemny zapach, przypominający
woń wiosennej łąki.
Jego wzrok sam
powiódł za nieznajomą dziewczyną. Podbiegła do dwójki mężczyzn, po czym
schyliła się opierając dłonie na udach. Ciężko łapała oddech, co także
zauważyli jej towarzysze. Niższy zbliżył się do niej łapiąc za ramię.
Ciemnowłosa szybko dłonią w geście zaprzeczenia szeroko się przy tym
uśmiechając.
Wszyscy byli
identycznie ubrani. Konkretnie w marynarki oraz szerokie spodnie w ciemne moro.
Przepasał to czarny skórzane pas. Mieli również glany tego samego koloru.
Dziękowałem rodzicielowi za mój bezbłędny wzrok, dzięki któremu mogłem zauważyć
flagę Japonii na ich lewym ramieniu oraz herb Wyższej Szkoły Oficerskiej w
Konoha na piersi.
Coś ścisnęło go w
żołądku kiedy zrozumiał, że ta piękna, ledwo sięgająca towarzyszom do ramienia
dziewczyna za kilka lat wstąpi w szeregi wojska, w razie potrzeby oddając życie
za ojczyznę. Prychnął i odwrócił się na pięcie. Starając się zapomnieć ten
delikatny, ziołowy zapach ruszył w kierunku domu.
Niechętnie
pokonywał kolejne stopnie, które dzieliły go od mieszkania. Jednak wizja
cuchnącej szczynami klatce schodowej również nie była mu na rękę. Głośno
westchnął gdy po naciśnięciu na klamkę drzwi bez trudu otworzyły się.
- Ile razy mam
powtarzać, żebyś zamykała drzwi? - zrezygnowany zdjął buty. Skierował się do
salonu, w którym jak zawsze siedziała wpatrzona w wyłączony telewizor
czerwonowłosa kobieta. Podszedł do niej i delikatnie pocałował w czubek głowy -
Dzień dobry, mamo - już przestał oczekiwać jakiejkolwiek reakcji z jej strony.
Rzucił jej ostatnie, smutne spojrzenie po czym zamknął się w pokoju. Wyciągnął
telefon i wybrał numer przyjaciółki.
Do: Sakura
Zastanawiałaś się
kiedyś co byś zrobiła, gdyby jutro wybuchła wojna?
Od: Sakura
Czyś Ty jeszcze
bardziej zdurniał? Ucz się na japoński a nie zaprzątasz sobie głowę jakimiś
scenariuszami.
Nawiasem mówiąc to
trudne pytanie. Chciałabym na pewno jakoś pomóc. A Ty?
Do: Sakura
Walczyłbym tak jak
mój ojciec. Tylko o własny kraj, a nie nic nie znaczącą dla mnie Malie.
Odrzucił telefon na
drugi koniec łóżka. Zakrył dłonią oczy. Odsłonił je po chwili aby spojrzeć na
zdjęcie stojące na biurku. Przedstawiało podobnego do niego mężczyznę w
oficerskim mundurze.
- Dlaczego nas
zostawiłeś.. Dlaczego tato.
...
Dzieci z zapartym tchem wsłuchiwały się w opowieści swojego dziadka. Zawsze na
temat tych czasów odpowiadał krótkie "Nic nie pamiętam".
Tym razem jednak
siedział przed nimi w swoim ukochanym fotelu. Patrzył nieobecnym wzrokiem w
okno. Kurczowo przyciskał do piersi białą opaskę z czerwonym kołem.
- Kto wiedział, że
zaledwie kilka dni później przyjdzie mi oraz Waszej babci wziąć
odpowiedzialność za te zuchwałe obietnice.
....
Kolejny raz zmuszony był samotnie wracać ze szkoły. Wsadził dłonie do
kieszeni w poszukiwaniu odtwarzacza. Przeklął w duchu swoje zapominalstwo.
Aby zająć czymś
umysł zaczął gwizdać. Melodie przedłużył ogłuszający świst myśliwca, który tym
razem przeciął niebo na niebezpiecznie niskiej wysokości. Przystanął i powiódł
wzrokiem za samolotem.
Poczuł nagle silne
uderzenie w tył głowy. Złapał się za potylice energicznie rozmasowując ją. Gdy
chciał spojrzeć na oprawce w oczy rzucił mu się oliwkowy mundur. Bez chwili
zastanowienia wyprostował się. Zamknął oczy i zasalutował. W odpowiedzi
otrzymał cichy, melodyjny śmiech. Powoli uniósł powieki.
- Spocznij
żołnierzu! - z wesołymi ognikami w perłowych tęczówkach również przytknęła dłoń
do skroni. Drugą zaś rozmasowywała czoło skryte pod gęstą grzywką. Dopiero
teraz zauważył emblematy Wyższej Szkoły Oficerskiej w Konoha - Przepraszam, że
na Ciebie wpadłam. - ukłoniła się. Rozpoznał w niej ciemnowłosą dziewczynę,
którą zobaczył niedawno na mieście. Z bliska była jeszcze piękniejsza a woń
roślinności dziko rosnącej na łąkach coraz brutalniej wdzierała mu się do
nozdrzy - Nic nie tłumaczy mojej nieuwagi. - Posłała mu nieśmiały uśmiech.
Uniosła wzrok na białą smugę przecinającą niebo. Spoważniała - Po prostu nie
dają mi spokoju te pieprzone myśliwce. - zamilkła na dłuższą chwilę. Chłopak był
w szoku, że nie tylko on jest podejrzliwy wobec nieoznakowanych maszyn
bojowych. - Nieistotne. Trzymaj się żołnierzu! - zaśmiała się i poklepała go w
ramię.
Minęła go.
Mimowolnie jego
oczy podążyły za jej sylwetką. Jasna, nieskazitelna cera z którą zlewały się
praktycznie białe oczy. Kontrastem do nich były malinowe, pełne usta oraz
bajkowo długie, ciemne włosy z gęstą, prosto ściętą grzywką dodającą jej
dziewczęcego uroku.
Obrazek idealnej
kobiety psuł tylko wyblakły, za luźny, oliwkowy mundur.
....
- Była piękna! - dotknął dłoni spoczywającej na jego ramieniu.
- To prawda Naruto
- Sakura uśmiechnęła się do niego ciepło. Wyswobodziła się z jego uścisku.
Usiadła na kanapie biorąc chłopca na swoje kolana.
Oparł się wygodniej
o fotel. Czuł, że do oczu napływają mu łzy. Westchnął ciężko,
- Gdybym wiedział,
co zgotuje nam jutro.. Porwałbym ją wtedy choćby i na koniec świata..
...
Woda, w którą beznamiętnie wpatrywał się od dobrych dwudziestu minut
zaczęła lekko falować. Nie przypuszczał, że profesor stawia tak ciężkie kroki.
Spojrzał na
siedzącą za nim Sakure. Również była niespokojna. Drżenia nasilały się.
Nagle w budynku rozległy
się trzy ciągłe dzwonki. W klasie zapanowała panika. Uzumaki zerwał się z
miejsca co było błędem. Obok budynku spadł pocisk. Wybuch spowodował wybicie
szyb. Kawałki szkła uderzyły w niego. On upadł z impetem na podłogę.
- Naruto! - Haruno
podbiegła do niego podając mu dłoń. Pomogła wstać po czym ciągnąc oszołomionego
blondyna ruszyła w kierunku wyjścia.
- Sakura! Naruto! -
usłyszała znajomy głos. Różowowłosa spojrzała w tamtym kierunku. Przerzuciła
rękę przyjaciela przez barki. Pobiegli, z trudem przepychając się przez tłum.
- Kiba weź go
proszę - chłopak posłusznie przytrzymał otumanionego kolegę. Sakura w tym
czasie otworzyła okno, z którego dało się przejść na dach. Wspólnymi siłami
następnie zeszli po długiej drabinie.
Jak najszybciej
pobiegli w szereg bloków. Z przerażeniem obserwowali dalszy ciąg wydarzeń.
Ich ukochana szkoła
płonęła. Krzyki uczniów oraz grona pedagogicznego roznosiły się echem. Spalali
się żywcem.
Różowowłosa cicho
załkała zasłaniając twarz dłońmi.
- Chodźcie -
szepnął Kiba powstrzymując swoje łzy.
Przytomny już
Naruto przytulił przyjaciółkę. Zamknął oczy. Wziął kilka oddechów przez które
zaczął kasłać. Opary były wszędzie.
- Chodź, Sakura -
chwycił ją za rękę starając się uśmiechnąć przez co sam pragnął zapłakać.
- T-To straszne.. - nastolatka miała łzy w oczach kurczowo ściskając w
dłoniach magnetofon. Spojrzała na dziadków. Obydwoje mieli wzrok spuszczony w
ziemie.
- To był dopiero
przedsmak tego, co nas czeka. - kobieta pogładziła wnuczkę po włosach.
- Każdego dnia
przygotowani byliśmy na najgorsze. Nastał głód. Ludzie na ulicach walczyli o
pół bochenka chleba. Nie można było nikomu ufać. Żyliśmy chwilą. Myślą, że za
rogiem nie czeka nas nic innego niż śmierć. Jednak przyszedł czas, że coś pękło
w społeczeństwie. W tym w nas.
Gdy zobaczyliśmy,
że są ludzie, którzy walczą za nas. Partyzanci. Bohaterowie. Samobójcy.
...
- Tędy! - Kiba prowadził ich przez ciemne uliczki obskurnych osiedli.
Dotarli do przeciętnego jak ten rejon bloku. Weszli do środka po czym
skierowali się na pierwsze piętro. Wystukał coś na drewnianych drzwiach.
Uchyliły się.
- Kiba! - na jego
szyi zawisła piękna, blondwłosa dziewczyna. Ucałowała silnie jego usta.
- Witaj Ino -
pogładził ją po policzku. Jego przyjaciele zdziwili się na niespotykaną czułość
u szatyna.
- Więc to oni? - w
przedpokoju pojawił się wysoki mężczyzna o ciemnych, spiętych w kucyk włosach.
Niebieskooki natychmiast rozpoznał go. Pomimo, że jego rysy stały się
ostrzejsze a mundur zamienił na obdarte szmaty to był ten sam chłopak, którego
widział na mieście, gdy po raz pierwszy widział tą dziewczynę.
- Tak jest
Nara-senpai! - Inuzuka wyprostował się i zasalutował. Otumanieni nowością
sytuacji Uzumaki i Haruno poszli w jego ślady.
- Nigdy za dużo rąk
do walki - siedzący przy dużym, drewnianym stole siwowłosy mężczyzna zaśmiał
się pokazując kikut sięgający nieco za bark.
- Znasz się na
medycynie? - Shikamaru zwrócił się bezpośrednio do różowowłosej. Ta szybko
przytaknęła. - Dobrze. Temari! - zza ściany wyjrzała starsza dziewczyna z
czterema kucykami - Zaprowadź ją do rannych. Ino też wracaj do opatrywania! Ty
młody chodź za mną - uśmiechnął się do gościa. Uzumaki odwzajemnił gest i
posłusznie poszedł za nim - Od dziś to jest Twoja rodzina.
Poczuł ukłucie w
sercu widząc osoby dużo młodsze od niego. Ukłonił się im z szacunkiem. Zauważył
też drugiego z znajomych mu chłopców. Włosy urosły mu na tyle, że również
musiał je spinać. On jednak wiązał je nisko.
- Hinata nie
wróciła? - odezwał się. Jego głos był niski i zimny.
- Nie.. - Nara
przyjrzał mu się dokładnie - Już powinna być. Zawsze trzeba się o nią martwić.
Nagle do drzwi
dobiegło mocne łomotanie. Wszyscy spojrzeli na siebie z przerażeniem. Shikamaru
przytknął palec do ust. Powoli podszedł do drzwi. Przeładował broń chowając ją
za siebie.
- Hinata! -
krzyknął lecz w jego głosie słychać było ulgę - Co się stało?! Jesteś ranna?!
Temari!
- Nie! Nie ja! -
wtargnęła do salonu idąc w stronę najbliższego krzesła. Posadziła na nim bardzo
młodego chłopca - Konohamaru! Konohamaru! - po brudnych policzkach spływały łzy
tworząc na nich czyste ślady. Cała brudna była we krwi.
Naruto z
przerażeniem patrzył na nią. Klęczała przed wykrwawiającym się chłopcem ta sama
dziewczyna sprzed kilku tygodni. Ona również zamieniła mundur na brudną,
podartą flanelową zieloną koszulę i czarne spodnie.
- Co się mu stało?!
- No Sabaku podbiegła z bandażami do rannego.
- Przy sklepie na
Wąskiej zrzucili bombę. Odłamek uderzył w niego. - zacisnęła pięści
spoczywające na kolanach.
- Skurwysyny -
syknął Nara. Odpalając papierosa wyszedł z salonu do kuchni.
Czarnowłosa
klęczała chwilę po czym podniosła się i poszła za nim do pomieszczenia.
Otworzyła brązową, skórzaną listonoszkę wyjmując z niej trzy granaty, bochenek
chleba, smalec oraz jakiś mały pistolet, którego Naruto nie potrafił rozpoznać.
...
- Nie
wszystkie kobiety były sanitariuszkami? - nastolatka zanotowała coś na kartce i
podrapała się długopisem w głowę.
- Praktycznie
wszystkie. - odpowiedział Uzumaki patrząc na wnuczkę. - Wasza babcia była
bardzo solidną i odważną sanitariuszką. W naszym oddziale tylko Hinata czynnie
walczyła.
- Niesamowite! -
wykrzyknął mały chłopiec wiercąc się na kolanach babci
- Owszem, była
niesamowita. Myślę, że to była miłość od pierwszego wejrzenia jednak jej
postawa utwierdzała mnie każdego dnia w moich uczuciach.
- Ja obywatel Japonii, zobowiązuję się walczyć za nią do ostatniej kropli
krwi! Przysięgam jej miłość aż po śmierć! Ślubuję wierność jej i swoim
towarzyszom broni!
- Witajcie w moim
oddziale! - Shikamaru z dumą uśmiechnął się zakładając nowym kompanom opaski na
lewe ramię.
Stał dumnie
wyprostowany składając śluby ojczyźnie. Jednak jego oczy wpatrzone były w dwie
perełki należące do dziewczyny, która uśmiechała się delikatnie co jakiś czas
wsadzają do malinowych ust papierosa.
podoba mi się pomysł z przeplataniem, nadaje to takiego dobrego smaku tej historii oraz sama fabuła. lubię sposób w jaki piszesz i mam nadzieję, że długo będę mogła cieszyć oczy twoimi tekstami.
OdpowiedzUsuńżyczę weny i sporo czytelników! :)
dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa!
Usuńpiszę już.. 6 lat? z przerwami małymi lub większymi i ciągle do tego wracam więc chyba nigdy nie przestanę pisać (:
dziękuję bardzo jeszcze raz!
O jejku, jak widzę to dawno nie dodałaś żadnego rozdziału z tego opowiadania, czyż nie? A szkoda! Chętnie przeczytałabym kolejne części :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wizja Hinaty czynnie biorącej udział w walce! :)
Hejka! Cieszę się, że ktoś zagląda na te opowiadanie!
OdpowiedzUsuńWiesz co, dopiero wróciłam z 2 tygodnie temu do pisania po 4 letniej przerwie. Skoro wiem, że ktoś czeka na tą historię - na pewno zabiorę się za nią jak najszybciej! Ostrzegam, że to będzie miało jeszcze jeden, max dwa rozdziały. Taki był plan na to.
Czekam! ^^
Usuń