niedziela, 12 kwietnia 2020

smok, kruk, wilk, wąż, niedźwiedź - rozdział 2

Druga część opowiadania Toneri x Hinata (1 rozdział TUTAJ)

________________________________________




     
 - Moje zdrowie! - blondynka uniosła wysoko puszkę od piwa lekko kołysząc się na boki. Reszta obecnych zawtórowała jej wspólnym śpiewem na cześć jej urodzin.
- Na zdrowie! - Toneri ośmielony lekkim stanem nietrzeźwości również wzniósł toast za nową koleżankę.
- Dziękuję, że jesteście ze mną! Śmiało jedzcie i pijcie. Wszystko do Waszej dyspozycji! - Ino uśmiechnęła się szeroko i usiadła koło Naruto. 
- Cicho! Cicho! Obudzicie strażników świątyni! - Inuzuka zachichotał i wpakował kolejny kawałek kiełbasy do ust.
- Strażnicy świątyni? - Otsutsuki w geście zainteresowania uniósł prawą brew.
- Takie nasze wiejskie legendy - Uzumaki machnął dłonią lekceważąco jednak gdy zobaczył, że nowy kolega nie odpuszcza odchrząknął.

     Kilkaset, a może nawet z tysiąc lat temu nasza wioska uchodziła za najsilniejsze miejsce w Japonii. Cieszyła się dużym szacunkiem. A to wszystko dzięki Świątyni Księżyca, do której modlić się przybywali ludzie z całego świata. Owocem ich próśb było zdrowie, długie życie oraz pomyślność. Legenda mówi, że siłę pobierała ona właśnie z księżyca. 
Świętego miejsca broniło plemię Otsutsuki. Tak samo jak Ty Toneri! Co za zbieg okoliczności, co? Masz tutaj kogoś z rodziny może? Dobra kontynuuję nie wybijaj mnie z rytmu! Opiekowali się lasem oraz całą wioską. Wódz rodu sprawował monarchię w naszej wiosce.

Pewnej bezchmurnej nocy, gdy niebo przecinał deszcz gwiazd doszło do okrutnego ludobójstwa. Ówczesny cesarz Japonii zapragnął zawłaszczyć sobie moc Świątyni. Całą wioskę zalała krew ofiar opętanego żądzą władzy mężczyzny. Następnie przebył las aby dostać się do świętego miejsca. Gdy znalazł to, czego pragnął, jego wojska  zamordowały niemalże cały klan Otsutsuki. 

Ostatni z rodu, młody mężczyzna ostatkiem sił dmuchnął w kryształowy flet. Wokół niego powstała tarcza. Świątynia wtedy zadrżała a oczom wojowników ukazało się pięć postaci. Piątka demonów. 

- Sayuri - mimo, że nie odrywał ust od fletu jego głos uniósł się echem po pobliskich górach - zawsze z odwagą, siłą i ponadprzeciętną wytrwałością trwałaś u mego boku. Walczyłaś o mnie do samego końca. Od dzisiaj dbaj o wioskę i broń jej tak, jak niedźwiedzica broni swe młode.
Wtedy na oczach wszystkich kobieta urosła do gigantycznych rozmiarów i wydobyła z siebie głośny ryk. Pobiegła taranując wojsko do resztek pobliskiego lasu.
- Akihiko - kontynuował, a wokół polany zrywał się coraz mocniejszy wiatr - jesteś jak wilk. Nigdy nie zwątpiłeś we mnie. Byłeś mi oddany, lojalny. Podziwiałem Twoje opanowanie a zarazem siłę, aby stanąć w obronię tego co kochasz. Prowadź więc lud, który zastąpi miejsce zmarłych. Bądź dla nich Alfą.
Z gardła mężczyzny wydobył się przepełniony smutkiem krzyk, który po chwili przemienił się w wilcze wycie. Zniknął w pobliskich górach.
- Kazuma - z jego oczu popłynęła strużka krwi jednak nie przerywał gry - dla mnie byłeś zawsze światłem, które oświetlało mi drogę w chwili zwątpienia. Dla innych byłeś cieniem, niosącym za sobą śmierć. Bądź nad mym ludem, który powstanie z naszych popiołów. Nieś dobrą radę i odpowiedź w chwili zwątpienia prawym, a tym co zasłużyli nieś plagi, choroby i ich koniec.
Z pleców demona wyrosły wielkie, czarne skrzydła a z pobliskich drzew do lotu poderwało się stado wron. Odbił się od ziemi znikając w ciemnościach tamtej nocy.
- Shota - krew na jego twarzy zmieszała się ze słonymi łzami - byłeś mi bratem. Niosłeś ukojenie w chwilach bólu oraz strofowałeś w chwilach nadmiernych uniesień. Byłeś mą równowagą, gdy przypominałeś mi o brudzie tego świata. Twój spryt i mądrość przerastała nie tylko naszych wrogów, ale też i mnie samego. Cieszę się, że byłeś moim bratem. Bądź też bratem moich dzieci. Obdaruj ich swą wiedzą aby mogli ujrzeć swych wrogów i ich jadowitość. Nigdy nie zbaczaj ze ścieżki dobra, mój Shota.
Demon również zapłakał. Wyciągnął ku niemu rękę jednak wiedział, że nie jest w stanie go dotknąć. Łzy opadały na jego skórę tworząc małe, połyskujące w świetle księżyca tarczki. Zniknął w gęstej trawie.
- Miyuki - mężczyzna kaszlnął wypluwając krew. Kryształowy flet wypadł z jego dłoni a tarcza chroniąca ciało mężczyzny opadła.
- Takeshi! - demoniczna istota klęknęła na mokrej od krwi ziemi. Zanosiła się płaczem trzymając rękę chłopaka - Takeshi! Nie poddawaj się! Musisz uratować Konohe! Musisz odbudować Twój ród! To Twoje przeznaczenie!
- Nie Miyuki - przymknął oczy przez ból przeszywający jego gałki - Moim przeznaczeniem było odnalezienie Was - pogłaskał ją delikatnie po policzku - I znalazłem. Teraz wszystko w jego rękach. Znajdź go proszę..
- Nie rozumiem.. Kim jest on?
- Gdy go spotkasz będziesz wiedziała. On uratuje Świątynie Księżyca. W swoim czasie.. Odkupi nasze rany. Odkupiciel..
- Zabić go! - usłyszeli krzyk dowódcy wojsk cesarza. Miyuki zapłonęła czarnym ogniem z gniewu.
- Mimo, że jesteś demonem zawsze byłaś tak dobra dla innych.. Nigdy nie myślałaś o sobie - sięgnął po instrument i znowu zagrał melodię. Tym razem o wiele cichszą, przerywaną walką o oddech - Cieszę się, że Cię znalazłem Miyuki. Ty byłaś pomyślnością, o którą się modliłem. Jesteś odważna, silna i nieustępliwa. Jednakże w duszy masz chaos, który pragnie wyrwać Ci się z piersi. Pokaż im ten chaos Miyuki.
Zniszcz ich.
Zniszcz Świątynie Księżyca.

Strzała przeszyła jego serce. Kobieta krzyknęła z rozpaczy. Zamilkła gdy ostrze przecięło jej policzek. Powoli obróciła głowę. Jej oczy stały się ciemne a krew wokół niej zapłonęła czarnym ogniem. 

- Spaliła Świątynie. - Naruto upił łyk piwa - Las, w którym jesteśmy był częścią świątyni. Mimo, że to tylko legenda nadal modlimy się tu do Pięciu Strażników aby mieli nas w opiece.
- Gdzie jest dokładnie ta Świątynia? - Toneri aż sam był zaskoczony jak bardzo chciał się tego dowiedzieć. W dziwny sposób przyciągało go do siebie to miejsce.
- Nie wiadomo - Uzumaki rozłożył ręce - Ogień strawił podobno wszystko. Z biegiem lat las pochłonął resztki i teraz nikt nie jest w stanie powiedzieć, gdzie znajdował się ten budynek.
- Jednak las nadal emanuje dziwną energią - szepnęła Ino obejmując się ramionami.
- O tak! - Naruto zaśmiał się - Sporo osób opowiada o dziwnych zjawiskach, jakich doświadczyli w tym miejscu. Ale nie przejmuj się. To tylko legendy.
- Nie wierzę w taki rzeczy - Otsutsuki uśmiechnął się z politowaniem. Sięgnął do kieszeni po wibrujący telefon - Przepraszam na sekundkę.. Halo? Siema stary! A na ognisku jestem.. - gdy rozmawiał przez telefon z przyjacielem mimowolnie szedł przed siebie wolnym krokiem. Przystanął kiedy zorientował się, że jest w środku lasu oświetlanego jedynie przez wielki księżyc - Gdzie ja do cholery jestem? Stary chyba się zgubiłem - rozejrzał się dookoła, jednak widział tylko identycznie wyglądające ścieżki.
- Ach tak? - odwrócił się natychmiast gdy usłyszał za sobą damski głos. Stała przed nim piękna kobieta o ciemnozielonych włosach - Pomóc Ci, chłopcze? - zrobiła krok w jego kierunku. Toneri stał jak zaczarowany. Nie mógł oprzeć się urokowi nieznajomej. W momencie, w którym kobieta była kilkanaście centymetrów od jego twarzy, z jej ust wydobyła się skostniała ręka.
- Co jest kurwa?! - krzyknął i odskoczył. Zrobił to w idealnym momencie ponieważ z gęstwiny drzew rzucił się na nią ogromny wilk. Otsutsuki stracił panowanie nad ciałem i upadł na ziemie. Z przerażeniem oglądał scenę walki basiora z nieznajomą, która zmieniła się w obrzydliwą, przerażająca karykaturę. Zwierzę spojrzało na niego przez ułamek sekundy. Ujrzał jego białe oczy, które wydały mu się dziwnie znajome. Usłyszał trzepot skrzydeł. Tuż nad jego głową siedział czarny kruk. Poczuł się bezpiecznie, co wydało mu się totalnie abstrakcyjne w zaistniałej sytuacji. Ptak poderwał się do lotu a w jego ślady poszedł Toneri. Sam nie mógł zrozumieć swojego zachowania. Biegł za zwierzęciem. Wciąż potykał się o wystające korzenie i kamienie. Jednak gdy upadał kruk na niego czekał. 
- Toneri! - zorientował się, że jest przy ognisku dopiero, gdy Inuzuka potrząsnął jego ramieniem - Gdzie Ty byłeś? Co Ty taki blady? Ducha zobaczyłeś?
- Tam - chłopak wskazał trzęsącą się dłonią na las - Tam była jakaś kobieta.. Ale ona zmieniła się w potwora i potem wilk.. I ten kruk - zamilkł widząc zdziwione miny znajomych. Spojrzał na ptaka, który przysiadł na gałęzi. Parzył mu wprost w oczy - Zgubiłem się i spanikowałem. - gdy chłopak skłamał zwierzę wzbiło się do lotu i zniknęło na tle ciemnego nieba.
- Ominęło Cię tyle kolejek! 

...

     Odkupicielu..

Odkupicielu..

Przybyłeś, Odkupicielu..

Odnalazłam Go, Takeshi..

...

     Gdzie ja jestem? Rozglądam się, lecz nic nie wydaje mi się znajome. Spoglądam pod siebie. Widzę moje odbicie w tafli wody. Nie jestem sobą. Trochę przypominam siebie. Jednak mam dużo dłuższe włosy. Opadają mi na ramiona, plecy i rozkładają się na trawie, na której siedzę. Trzymam coś w ręce. Jest to kryształowy flet. Przyglądam się dłoni, w której go dzierżę. Lśni, jakby moja skóra miała w sobie drobinki brokatu. Nagle jej perfekcyjna biel zostaje zaburzona. Kropla krwi. Skąd ona się wzięła? Czuję coś wilgotnego na twarzy. Dotykam jej. Krew. Krew strumieniem spływająca z moich oczu.
- Już czas - słyszę surowy głos. Odwracam się. Widzę czwórkę postaci. Nie jestem w stanie dostrzec ich twarzy. Są zamazane. 
- Panie Otsutsuki - odwróciłem głowę na dźwięk melodyjnego, damskiego głosu. Znam go skądś.. Siedziała tuż obok mnie, jednak jej twarz również była dla mnie niewidoczna. Co się dzieje do cholery? - Odkupicielu, Lawina Ognia nadchodzi. Musisz odrodzić Świątynie Księżyca. Znajdź ją!
- Nie wiem o czym mówisz.. - głos mi zadrżał. Nie rozumiałem nic. Nie jestem żadnym odkupicielem! Jaka lawina ognia?
- Nie bój się - złapała moją dłoń i delikatnie przybliżyła ją do swojego ciała - Obronię Cię. Choćby za cenę mojego życia! - pociągnęła mnie za rękę, po czym wsadziła ją w wielką, krwawiącą dziurę w miejscu gdzie powinno być jej serce.

Nie! - krzyknął i poderwał się z łóżka. Był cały spocony. Od kiedy pamięta te sny wracały. Były różne. Czasami śniło mu się jedynie krwiste jezioro. Czasem polana pełna zmasakrowanych ciał. Innym razem mężczyzna, z którym musi walczyć i wtedy ostatnim co widzi w tym śnie jest jego ręka zmierzająca w kierunku serca Toneriego. Od kiedy się tu przeprowadził śnią mu się dodatkowo te postacie, co dzisiaj. Nigdy nie widzi ich twarzy.
- Znajdź ją..
Te zdanie dudniło echem w jego głowie. Złapał się za nią a jego oczy wyjątkowo mocno pulsowały.

...

     - Idziesz z nami coś zjeść czy nadal nie przekonałeś się do stołówkowego żarcia? - Uzumaki uśmiechnął się do niego szeroko. Toneri włożył książki do plecaka i pokazał blondynowi małe zawiniątko.
- Mam obiad z domu. Pójdę go zjeść na zewnątrz. Do później! - machnął koledze na pożegnanie i wyszedł z sali. Skierował się na dach budynku. Gdy znalazł się na świeżym powietrzu oparł się o barierkę. Zaciągnął się świeżym powietrzem.
- Witaj Odkupicielu - natychmiast obejrzał się na dźwięk nieznajomego głosu. Jego oczy zaczęły boleśnie pulsować.
- Przepraszam ale chyba mnie z kimś mylisz - Toneri zrobił krok w tył. Nagle wróciły wspomnienia z jego ostatniego snu. Odkupicielu..
- Ha? - nieznajomy mężczyzna zaczął się śmiać - To będzie prostsze niż myślałem.. - wyciągnął zza pleców gigantyczną kose - Jestem Hidan. Wysłał mnie tu Jashin, Bóg Mordu, którego jestem cieniem. Zabawmy się!
- A ja jestem Shikamaru Nara - zza pleców Otsutsukiego wyszedł jego kolega z ławki. Spokojnie palił papierosa - Ale Tobie chyba nie powinienem się przedstawiać.
- Przeklinam Cię! Jashin nie wybacza zdrajcom! - syknął mężczyzna i mocniej zacisnął dłonie na kosie - Zabiję najpierw Ciebie ptaszyno, a potem Twojego Pana!
- Zobacz moją resztkę szacunku do Ciebie. Potraktuję Cię poważnie - przymknął oczy i wyrzucił papierosa - Zabłądziłeś demonie? W imię mojego Pana, boga Świątyni Księżyca, pokażę Ci drogę do ukojenia Twej duszy! - uśmiechnął się szyderczo i otworzył oczy, które zrobiły się całe czarne. Łącznie z białkami. Wokół niego wirowały pióra, które po chwili stworzyły czarną tradycyjną yukate okrywającą jego ciało. Na materiale były wyszyte srebrną nicią kruki. W dłoni zmaterializowała się mu katana. Była ona większa niż klasyczne. Machnął ręką w bok zasłaniając ostrzem Otsutsukiego - Nie musisz się obawiać Toneri. Cokolwiek by się działo, będziemy po Twojej stronie. Więc spróbuj współpracować, dobrze? - Z każdym słowem wypowiadanym przez Shikamaru Otsutsuki otwierał coraz szerzej oczy ze zdziwienia i przerażenia. Wpatrywał się w jego sylwetkę próbując przyswoić do swojej świadomości to, co się właśnie przed nim dzieje. 
- Boga Świątyni Księżyca? - Toneri szepnął a jego głos drżał. Odkupicielu.. Złapał się za gałki oczne, gdy znowu poczuł w nich ogromny ból. W jego głowie powróciła scena z dzisiejszego snu. Tym razem jednak było inaczej. Tym razem widział twarz jednej z postaci - Shikamaru.. Shikamaru uważaj!
- Nieokrzesany jak zawsze! - Nara zaśmiał się i odskoczył od uderzenia kosą - Jednak za wolny! - wyskoczył w górę a wraz z nim do lotu poderwało się stado wron.
- Kazuma - z jego oczu popłynęła strużka krwi jednak nie przerywał gry - dla mnie byłeś zawsze światłem, które oświetlało mi drogę w chwili zwątpienia. Dla innych byłeś cieniem, niosącym za sobą śmierć. Bądź nad mym ludem, który powstanie z naszych popiołów. Nieś dobrą radę i odpowiedź w chwili zwątpienia prawym, a tym co zasłużyli nieś plagi, choroby i ich koniec.
Z pleców demona wyrosły wielkie, czarne skrzydła a z pobliskich drzew do lotu poderwało się stado wron. Odbił się od ziemi znikając w ciemnościach tamtej nocy.
- Kurwa! - Hidan zaklął wypluwając kilka kropel krwi. Resztkę zlizał z warg. Rozsmarował swoją krew tworząc krąg. Powstało z niego pięć mniejszych demonów.
- Nie poradzę sobie z nimi sam - Nara zmarszczył brwi. Złapał kolegę z klasy za nadgarstek i przyciągnął go do siebie. Złapał chłopaka w pasie jedną ręką - Chodź! - wskoczył na barierkę.
- Co Ty wyprawiasz?! Zabijesz nas! Puś..
- Nie! - Shikamaru krzyknął mrożąc go wzrokiem - Nie kończ bo rzeczywiście będę musiał wykonać rozkaz! Proszę zaufaj mi. Wszystko Ci wyjaśnimy! - już nie usłyszał odpowiedzi od Otsutsukiego. Gdy rzucił mu ostatnie, przelotne spojrzenie zobaczył, że ma mocno zaciśnięte powieki. Nara kiwnął głową i zeskoczył z barierki w ostatniej chwili unikając kosy. Gdy wylądował postawił chłopaka, jednak ponownie złapał go za nadgarstek - Szybko!
- Co się tu stało? - Otsutsuki w biegu rozejrzał się po korytarzach szkoły do której wbiegli. Wszyscy uczniowie byli zamrożeni.
- Jak w okolicy jest za dużo energii z zaświatów uruchamia się swego rodzaju tarcza. W większości przypadków to TenTen decyduje kiedy ją nałożyć. Właśnie ją podtrzymuje. Opiekuje się mieszkańcami. Tędy!
- Sayuri - mimo, że nie odrywał ust od fletu jego głos uniósł się echem po pobliskich górach - zawsze z odwagą, siłą i ponadprzeciętną wytrwałością trwałaś u mego boku. Walczyłaś o mnie do samego końca. Od dzisiaj dbaj o wioskę i broń jej tak, jak niedźwiedzica broni swe młode.
Wtedy na oczach wszystkich kobieta urosła do gigantycznych rozmiarów i wydobyła z siebie głośny ryk. Pobiegła taranując wojsko do resztek pobliskiego lasu.
Kolejna twarz ze snu stawała się coraz bardziej widoczna. Dwa brązowe koczki oraz tego samego koloru, roześmiane oczy.
- Padnijcie! - wykonali polecenie. Nad ich głowami przeleciała kula z ostrymi szpikulcami. Toneri podniósł głowę. Otworzył szeroko usta, gdy zobaczył dokładnie te oczy, które należały do wielkiego basiora z lasu. - Demony pozwólcie, że również dołączę się do pojedynku. Pokażę Wam drogę do ukojenia Waszych dusz! - Neji Hyuga podniósł rękę w górę dzięki czemu Otsutsuki mógł ujrzeć powoli wysuwające się pazury. Zawył.
- Akihiko - kontynuował, a wokół polany zrywał się coraz mocniejszy wiatr - jesteś jak wilk. Nigdy nie zwątpiłeś we mnie. Byłeś mi oddany, lojalny. Podziwiałem Twoje opanowanie a zarazem siłę, aby stanąć w obronię tego co kochasz. Prowadź więc lud, który zastąpi miejsce zmarłych. Bądź dla nich Alfą. Z gardła mężczyzny wydobył się przepełniony smutkiem krzyk, który po chwili przemienił się w wilcze wycie. Zniknął w pobliskich górach.
Trzecia osoba w jego śnie również stała się wyraźna.
- Kogo on na nas wysyła? Podróbki demonów pokażę Wam drogę do domu.. Czy jakoś tak..- koło Toneriego stanął Uchiha. Po korytarzu uniosło się echem syczenie. Ciało Sasuke oplótł wielki wąż przez co jego ubrania również zmieniły się w yukate. Granatową w szare węże. Zmaterializował identyczną jak ta należąca do Shikamaru katanę. Uśmiechnął się szyderczo dzięki czemu ukazały się dwa cienkie kły - Załatwmy to szybko, Shikamaru!
- Shota - krew na jego twarzy zmieszała się ze słonymi łzami - byłeś mi bratem. Niosłeś ukojenie w chwilach bólu oraz strofowałeś w chwilach nadmiernych uniesień. Byłeś mą równowagą, gdy przypominałeś mi o brudzie tego świata. Twój spryt i mądrość przerastała nie tylko naszych wrogów, ale też i mnie samego. Cieszę się, że byłeś moim bratem. Bądź też bratem moich dzieci. Obdaruj ich swą wiedzą aby mogli ujrzeć swych wrogów i ich jadowitość. Nigdy nie zbaczaj ze ścieżki dobra, mój Shota. Demon również zapłakał. Wyciągnął ku niemu rękę jednak wiedział, że nie jest w stanie go dotknąć. Łzy opadały na jego skórę tworząc małe, połyskujące w świetle księżyca tarczki. Zniknął w gęstej trawie.
- Dość! - wszyscy spojrzeli przerażeni w miejsce, gdzie stał Otsutsuki. Tuż przed nim wyrósł niezauważony Hidan - Mam dość tej przepychanki! Robię przysługę Świątyni Księżyca! To ma być boska istota? - zamachnął się kosą.
- Zabłądziłeś demonie? - melodyjny głos wypełnił korytarz. Jego uderzenie zostało zablokowane dwoma skrzyżowanymi katanami, które dzierżyła drobna ciemnowłosa dziewczyna ubrana krótką, białą yukate. Zdobiły ją czarne smoki. Otworzyła zwykle białe oczy, na których w tym momencie pojawiła się cienka, ciemna kreska imitująca źrenice. Mniejsze, słabsze demony zapłonęły czarnym ogniem - Przeproszę Jashina jak go spotkam. Jednak muszę pomóc znaleźć Ci ścieżkę ukojenia Twojej duszy. Dobrze, Hidan-san?



- Nie Miyuki - przymknął oczy przez ból przeszywający jego gałki - Moim przeznaczeniem było odnalezienie Was - pogłaskał ją delikatnie po policzku - I znalazłem. Teraz wszystko w jego rękach. Znajdź go proszę..
- Nie rozumiem.. Kim jest on?
- Gdy go spotkasz będziesz wiedziała. On uratuje Świątynie Księżyca. W swoim czasie.. Odkupi nasze rany. Odkupiciel..

Widział już wszystkie postacie wyraźnie. Spojrzał w tafle wody.

Tym razem nie było tam tego mężczyzny.

Tym razem widział w nim siebie.

_____________________________
KONIEC (rozdziału drugiego oczywiście)!
1. Mam nadzieję, że połapaliście się w tej przeplatance.
2. Zero paringu obiecanego. Tak, wiem. Od nastepnego rozdziału będzie go dużo więcej. Musiałam zrobić wstęp.
3. O czym chcielibyście przeczytać? Może któreś opowiadanie mam dawać najczęściej? Może jakiś szocik z wybraną przez Was parką?
4. Podobało się? Mam nadzieję, że tak!

7 komentarzy:

  1. Historia bardzo przyjemna, jak dla mnie nie musisz się martwić, że coś jest "poplątane", wręcz przeciwnie – logiczne i dobrze napisane. Podoba mi się to jak zrobiłaś wstęp, szczerze to poprosiłabym nawet o więcej, ale trzeba też poznać nieco bliżej ToneHina :D
    Co do trzeciego podpunktu to szczerze wyczekuję na coś z NaruHina, jest to mój ulubiony pairing i chętnie bym coś o nich przeczytała ^^
    Rozdział bardzo mi się podobał!
    Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo za ten przemiły komentarz
      ❀◕ ‿ ◕❀

      jednak nieco zmieniła mi się koncepcja i chyba następny też będzie "opisowy" boże czemu ja tak to lubię robić???

      Usuń
  2. O rany, robi się coraz ciekawiej! :D Nie powiem, miejscami nieco się gubiłam, ale w miarę czytania wszystko powoli stawało się coraz bardziej jasne i na ten moment ze wszystkim nadążam. :D Wstęp jak najbardziej na plus, nie może być dobrego romansidła bez odpowiedniego wprowadzenia świata, relacji między bohaterami i fabuły. :D
    Ja mega czekam na jakieś wątki SasuHina, choć nie ukrywam - ToneHina jest równie kuszące. Intrygują mnie bardzo realia osadzone w tym ff i bardzo niecierpliwie będę czekać na rozwój sytuacji! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TY TO ZAWSZE CHCESZ WSZYTSKO NA RAZ!
      nie mogę dać i tego i tego </3 pairingu!

      dziękuję Ci moja droga! mam nadzieję, że reszta Cię nie zawiedzie!

      Usuń
  3. Aż mi się zrobiło smutno, jak Kiba powiedział, że Toneriego ominęło tyle kolejek :(. Wreszcie się coś wyjaśniło i bardzo mi się to podoba, naprawdę niesamowita historia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam resztę opowiadań i wracam. Zdecydowanie to opowiadanie Smok Kruk Wąż Niedźwiedź i Zniewoleni podobają mi się najbardziej i to je bym chciała częściej widzieć ;)

      Usuń
  4. dokładnie taki jest plan - teraz będzie wychodzić smok, kruk... a zaraz po zakonczeniu zniewoleni! (ง ͠° ͟ل͜ ͡°)ง
    no może poza miniaturką, którą planuję na dzisiaj.. ALE smok, kruk.. już się tworzy!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy