piątek, 8 maja 2020

smok, kruk, wilk, wąż, niedźwiedź - rozdział 4

 


            Wszędzie wokół płomienie. Kolejny huk. Piszczy mi w uszach. Słyszę przytłumione krzyki. Chcę zasnąć. Jestem tak bardzo zmęczony. Uchylam delikatnie powieki. Są takie ciężkie..
- To koniec, Odkupicielu - podnoszę wzrok. Stoi przede mną mężczyzna w identycznej yukacie jak moja. Różnią się tylko kolorem wyszytych na niej symboli. Jego długie, ciemne włosy delikatnie powiewają na wietrzę. Czerwone oczy rozbłysły. Miały kolor krwi.. Kolor księżyca. Uniosłem głowę ku niemu i wyciągnąłem dłoń w jego kierunku. Patrzyłem na niego przez poranione palce. Więc tak skończę?

- To nie koniec! - zza moich pleców wybiegła ona. Jej długie włosy musnęły mój policzek, gdy mnie mijała. Wyciągnęła stępioną katanę - To nie koniec! Dopóki żyję.. - z jasnych oczu wypłynęły łzy, obmywające brudną od krwi i kurzu skórę - Dopóki żyję nie pozwolę żeby tak to się skończyło! Zabiję Cię, In...
Urwała w połowie słowa. Na jej twarz, w miejsce dotychczasowej determinacji, wstąpiła mieszanina szoku, strachu oraz grymasu bólu. Jej krzyk zdawał się rozchodzić echem po całej wiosce. 

Prawą rękę, w której dziewczyna dzierżyła katanę, przebił strumień szkarłatnej energii. Owinął się wokół jej przedramienia i z dużą siłą cofnął do właściciela. W akompaniamencie głośnego chrupnięcia kości dziewczyna została pozbawiona kończyny na wysokości barku.

- Hinata!


- Hinata! - poderwał się z łóżka cały zlany potem. Wciąż miał wyciągniętą przed siebie rękę.
- Panie Toneri? - dziewczyna poderwała się z podłogi i przybliżyła do chłopaka - Co się stało? Dobrze się Pan czuje?
- Tak. Miałem zły sen.. - odetchnął z ulgą jednak po chwili zorientował się w jakiej sytuacji się znalazł. Odskoczył na drugi koniec łóżka - Co Ty tu robisz?!
- Pilnuję Pana. - Hinata przechyliła głowę na bok zdziwiona zachowaniem Toneriego - Jestem pewna, że już zdążyli się podzielić z Tobą Panie moją historią. Gdy zostałam przygarnięta przez Pana Takieshiego zawarliśmy słowny pakt. Zostałam jego najbliższym opiekunem. - podeszła do okna i rozchyliła purpurowe firany wpuszczając Słońce do pomieszczenia - Dzieliliśmy do samego końca praktycznie każdą chwilę na dwoje. Jego troski i radości. Jego treningi. Jego posiłki. Jego sen. Wszystko.
- Nie trzeba..
- Trzeba! - krzyknęła zaciskając mocno pięści - Ja.. Ja obiecałam mu to. Obiecałam mu, że znajdę Cię Panie. Obiecałam mu, że dopilnuję abyś dopełnił przeznaczenie! Obiecałam, że zginę w Twoje imię!

- To nie koniec! Dopóki żyję.. - z jasnych oczu wypłynęły łzy, obmywające brudną od krwi i kurzu skórę - Dopóki żyję nie pozwolę żeby tak to się skończyło!

- Nie zginiesz! - krzyknął i podbiegł do Hinaty. Złapał jej dłonie zamykając je w uścisku - Nie zginiesz, rozumiesz? Nie pozwolę na to. - ściszył głos i z determinacją wpatrywał się jej jasne oczy. Nikt inny nie mógłby tego dostrzec. Jednak ona będąc Bogiem Śmierci wyczuwała to. Coś co przedtem było praktycznie niezauważalne.
Wokół ciała Toneriego unosiła się emanująca błękitnym światłem energia. Przez wzgląd na to, że jej wewnętrzny cień był przeciwieństwem jego blasku poczuła wewnątrz siebie ogromną nienawiść. Nie miała wpływu na to, jak reaguje jej organizm na inkarnację Boga Światła Księżyca. Mogła tylko próbować okiełznać to, co działo się w jej umyśle.
Delikatnie wysunęła dłonie z jego uścisku uśmiechając się jak najserdeczniej potrafiła. Jego dotyk sprawiał jej niewyobrażalny ból. Jak woda ogień - jasność próbowała pochłonąć ciemność. Mówił coś do niej o czym świadczyły jego poruszające się usta. Jednak ona nie mogła się skupić.

- On od początku był tak silny? - pomyślała czując jak po jej plecach spływa kropla zimnego potu - Nigdy nie widziałam takiego pokładu mocy u osoby bez treningu i medytacji. Jednak jest większy problem. Skoro moc Toneriego już się obudziła, i to jeszcze w takim wymiarze, to ON na pewno już o tym wie. - schowała za siebie ręce.  Tam zacisnęła pięści wbijając ostre paznokcie w skórę. Kilka kropel ubrudziło jej białą yukate - Zaczyna się. Musimy się pospieszyć.  Pozwól, że Ci się odpłacę. Za wszystko, Indra.

Zza drzwi dobiegło pukanie. Hinata automatycznie złapała za rękojeść jednej z katan. Po chwili rozluźniła się i odetchnęła.
- Wejść! - rozkazała
- Co to ma znaczyć? - gigantyczny mężczyzna podszedł do niej łapiąc za jej gardło. Nie drgnęła gdy unosił jej ciało do góry - Myślisz, że kim jesteś żeby mi rozkazywać?!
- Jest najbliższym opiekunem, Zabuza. Ma prawo Ci rozkazywać. Nie ważne jak bardzo poniżające to dla nas jest.. - drobnej postury chłopiec, o dziewczęcej urodzie, mimo swoich słów uśmiechnął się do Hinaty. Gdy upewnił się, że jego towarzysz puścił szyję demona, zwrócił się do Otsutsukiego -Wybacz Panie Toneri za Zabuze. Jest nieco porywczy. - ukłonił się nisko - Ja jestem Haku i wraz z moim nieokrzesanym kompanem jesteśmy shikigami, czyli zostaliśmy stworzeni aby służyć tej rodzinie i świątyni. Jestem inkarnacją białego królika zaś on w innym życiu był borsukiem. Strzeżemy Świątyni Księżyca jako budynku, przestrzeni. Zapewniamy żyzność gleby i urodzajność plonów. My trzymamy ją w ukryciu przed niepowołanymi oczyma. My chronimy ją przed zanieczyszczeniami ludzkiego świata.
- J-Jasne.. - Toneri podrapał się po karku nie wiedząc jak reagować na wyznania. Coraz więcej nowych rzeczy mąciło w jego najnormalniejszym życiu - Czekaj! Biały królik? To Ciebie widziałem?!
- Oczywiście, Panie Toneri. Opiekowałem się Tobą od maleńkiego stopniowo obdarowując Cię dobrociami losu. Tylko ja mogłem przejść granicę wioski dzięki temu, że odpowiadam za równowagę. Jestem jedynym, który by jej nie zaburzył krążąc między światami. Byłeś uroczym dzieckiem, wiesz?
Serce chłopaka szybciej zabiło widząc szczerze uśmiechniętą twarz Haku. Zupełnym przeciwieństwem był jego towarzysz, który aktualnie wbijał mordercze spojrzenie w ignorującą go Hinate. Kolejni, którym pisane jest umrzeć.

...

       - Twój pierwszy trening, Panie Toneri. - Neji nisko ukłonił się po czym zasiadł ze skrzyżowanymi nogami na skale. W jego ślad poszedł Otsutsuki. Kamień był zimny. Drżenie ciała dodatkowo potęgowała wyjątkowo chłodna, wiosenna noc. Obok nich dumnie lśnił wyjątkowo duży księżyc będący w pełni -  Aby wytworzyć i zapanować nad Twoją energią i móc przekształcić ją w broń potrzebujesz medytacji. Jak wiesz Twoja rodzina Panie czerpie energię z księżyca więc jest on niezbędny do medytacji i kształtowania Twoich umiejętności. Od dzisiaj codziennie w nocy, gdy księżyc będzie w swoim najmocniejszym stadium, będziesz pobierał z niego moc. Shikamaru pokaże Ci następnie jak ją spożytkować.
Toneri skinął ze zrozumieniem głową i zrobił to, co nakazał mu Neji. Zamknął oczy z twarzą skierowaną ku księżycu w pełnym skupieniu modląc się o jego hojność i pomoc w odpędzeniu ciemności. Przez pierwsze kilka dni trochę go to denerwowało. Nie wierzył w to, że cokolwiek zmieni siedzenie w jednym miejscu. W zamian tego wolał kształcić choćby umiejętności władania bronią. Jednak Neji zapewniał go, że bez odpowiedniego zaplecza nie może podejść do innych zadań.
Podczas kolejnej pełni Toneri ponownie zakwestionował skuteczność i potrzebę medytacji. Neji jedynie westchnął i kazał mu otworzyć oczy. Wokół ciała chłopaka unosiło się setki małych odłamków kamieni. Otoczeni byli również przez wiele dobrych duszków tych ziem.
- To Twoja zasługa Panie Toneri. - youkai ukłonił się z szacunkiem. Wskazując na nowo przybyłe postacie - One czują energię, którą emanuje Twoja osoba. Przyszły prosić Cię o pomyślność. 

       Po trzech miesiącach osiągnął wystarczająco energii aby móc rozpocząć kolejny etap. Oczywiście nie mógł mimo wszystko zrezygnować z codziennej modlitwy do księżyca - stawał się dzięki temu silniejszy.
- Moim zadaniem jest nauczyć Cię Panie materializowania i panowania nad mocą Światła Księżyca. Jestem inkarnacją kruka, więc najłatwiej jest mi przeistoczyć moją energię w pióra - wyciągnął przed siebie dłoń i pstryknął palcami. Pojawiło się tam czarne pióro. Gdy rzucił nim w drzewo wbiło się w korę - Sasuke potrafi przywołać węże. Neji posiada żywioł ziemi zaś Tenten ma zdolność pieczętowania, leczenia i nakładania barier, które w rzeczywistości są jasnozieloną poświatą. Hinata natomiast.. - spojrzał na opartą o ścianę dziewczynę z zamkniętymi oczami, której klatka piersiowa poruszała się rytmicznie. Zaśmiał się na ten widok. Oznaczało to, że ufa mu na tyle aby zostawić w jego towarzystwie Odkupiciela - Hinata jest Shinigami, a w dodatku inkarnacją smoka. Ma ogromne pokłady mocy, które potrafi przemienić w czarny ogień lub zmaterializować ją na postać smolistego strumienia energii. Jeszcze nie wiem jaką postać ma Twoja moc. Podczas tych treningów spróbujemy się tego dowiedzieć.
Toneri miał wyznaczone zadania, które musiał wypełniać za pomocą zmaterializowanego Światła Księżyca. Shikamaru poradził mu wykreować ją najpierw w głowie. Jednak on zupełnie nie mógł wyobrazić sobie czegoś wydobywającego się z jego ciała, co mogłoby mu pomóc w obaleniu drzewa. Trenował całe dnie. Jedyne co mu wychodziło to produkowanie poświaty otaczającej jego ciało przez co sam mógł dostrzec jak piękny ma ona odcień błękitu. Youkai wytłumaczył mu, że to również jest cenne osiągnięcie, które przyda mu się we wzmacnianiu swoich ataków w walce oraz ciała w celach obronnych. Zniecierpliwiony Shikamaru po kilku tygodniach postanowił przyspieszyć proces.
- Hinata, mogę Cię prosić do nas? - dziewczyna posłusznie wstała i podeszła do kruka. Powiedział jej coś na ucho. Dziewczyna bez chwili zastanowienia kiwnęła porozumiewawczo głową i oddaliła się o kilkanaście kroków opierając ciało o konar wielkiego drzewa.
- Widzisz Panie Toneri.. - Shikamamru uśmiechnął się i spojrzał na niego z wyzwaniem - Hinata to bardzo oddany opiekun. Mimo, że nic jej nie trzyma jest w stanie poświęcić się dla Ciebie.. - pstryknął palcami a kostki chłopaka zostały oplecione wyrośniętymi z ziemi szponami - Nawet w celu doskonalenia Twoich umiejętności, szanowny Odkupicielu. - pstryknął palcami w których pojawiło się pióro - Staraj się nie ruszać, dobrze Hinata?
- Co Ty wyprawiasz? - Otsutsuki drżał przerażony zachowaniem Shikamru. Ten tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej biorąc zamach. Wyrzucił przed siebie pióro, które ostatecznie wbiło się w ramię Hinaty. Syknęła z bólu. Z rany wypłynęła krew. Zagryzła wargę i ponownie wyprostowała się - Shikamaru! Przecież to jest żywa osoba! Ona nie jest workiem treningowym ani tarczą! - youkai nie słuchał jego słów. Stworzył kolejne pióro i wbił je z dużą siłą w udo dziewczyny. Tym razem krzyknęła, gdyż stworzona rana była dużo głębsza.
- Hinata zawsze podziwiałem Twoje oczy. Wyglądają jak księżyc.. - zamachnął się. Otsutsuki przypomniał sobie słowa Shikamaru podczas walki z Hidanem. - Nie! - Shikamaru krzyknął mrożąc go wzrokiem - Nie kończ bo rzeczywiście będę musiał wykonać rozkaz!
- Przestań! - youkai zamarł. Jednak było za późno. Zdążył wyrzucić przed siebie pióro.
Toneri zacisnął pięści. Widział jak ostrze zbliża się do twarzy Hinaty. Wraz z jego pełnym złości krzykiem z ciała chłopaka wydostała się struna jasnego światła przypominająca kształtem błyskawicę, jednak była o wiele szersza. Przecięła z niesamowitą prędkością odległość dzielącą go od dziewczyny. W ostatnim momencie uderzyła w pióro ścinając przypadkowo kilka kosmyków jej włosów.
- Niesamowite! - Shikamaru wpatrywał się w emanującego olbrzymią energią Odkupiciela.
- Czemu.. Czemu chciałeś ją zranić?! - złość w Tonerim buzowała. Czuł jak drżą jego zaciśnięte pięści.
- Nie chciałem. To co jej zrobiłem nie jest nawet malutkim przedsmakiem tego co się z nią stanie, jeśli nie opanujesz swojej mocy Panie Toneri.

       Otsutsuki szybkim krokiem opuścił plac. Tuż za nim poszła Hinata zlizując krew z ramienia.
- Przepraszam Cię za to wszystko. - Toneri odwrócił się do niej i spuścił głowę.
- Nie godzi Ci się przepraszać Panie. - uśmiechnęła się pokrzepiająco - Uwierz mi, że miałam dużo boleśniejsze rany w moim kilkuset letnim życiu. Zanim Takeshi przygarnął mnie do Świątyni Księżyca moje życie otaczał mrok. Jestem Bogiem Śmierci więc zabijanie powodowało u mnie euforię, jednak dusze niewinnych mi tego nie zapominały. Niosłam na swoich barkach ich ból. Dopiero Światło Takeshiego uratowało mnie przed zatraceniem w pustce. Myślałam, że już nic dobrego mnie w życiu nie spotka po nim.. - przerwała na chwilę by spojrzeć w tarczę księżyca - Mimo, że Takeshi umarł ja zostałam w Świątyni Księżyca czekając na Ciebie. Jednakże moja obecność jak pewnie już zauważyłeś nikomu poza opiekunami nie jest przychylna. W końcu jestem przeciwieństwem światła. - zaśmiała się cicho. Przeniosła wzrok na chłopaka wpatrując się w jego oczy - Wtedy pojawiłeś się Ty. Mimo, że wiesz kim jestem i na pewno moc w Tobie również to czuje.. Mimo to nie spojrzałeś na mnie z odrazą. Stanąłeś w mojej obronie. Czuję to dobro, które posiadał Takeshi - dotknęła jego piersi - Dziękuję Ci za to wszystko.
Patrzył na jej drobną osobę. Przerażał go ogrom bólu w jej oczach. Nie zastanawiając się dłużej przyciągnął ją do siebie i zamknął w uścisku. Hinata uchyliła usta w niemym szoku. Nie czuła obezwładniającej ją energii księżyca, która towarzyszyła jej rankiem. Jedyne co odczuwała to przyjemne, błogie ciepło rozpływające się po jej ciele.

       Mimo zmęczenia nie mógł zasnąć. Myślał o odpowiedzialności jaka została nałożona na niego i o tym, czy jest w stanie ostatecznie sobie z nią poradzić. Widział do czego był zdolny. Jednak udawało mu się to robić nieświadomie. Wiedział, że są osoby, które chcą go chronić i będą z nim cokolwiek by się działo. Ale właśnie to go najbardziej martwiło. Nie chciał być jedynie ciężarem. Wręcz przeciwnie! Chciał zrobić wszystko aby odmienić ich przeznaczenie.
Wziął głęboki oddech starając się mimo wszystko zasnąć. Jutro czekał go trening z Sasuke. To było jego najbliższe zagrożenie wiedząc jaką niechęcią darzy go youkai.
Zanim pochłonęły go sny dotknął delikatnie rozrzuconych po pościeli włosów opartej o jego łóżko Hinaty. 




///KONIEC ROZDZIAŁU 4!
Zastrzegam sobie prawo do błędów, które jak znaleźliście/znalazłyście proszę mi napisać. Jestem na tyle leniwa, że o 2:16 nie chce mi się ponownie tego czytać a chcę JUUUŻ to dodać.

Z OGŁOSZEŃ PARAFIALNYCH:
1. Mam nadzieję (jak zwykle), że się podobało!
2. Chyba to będzie miało więcej rozdziałów niż przypuszczałam zaczynając to (miało mieć z pięć a piąty dopiero przed nami gdzie Toneri dostanie wpie,rdol od Sasuke zapewne - sama nie wiem, nie napisalam jeszcze hehe)
3. Lubicie yaoi, shounen-ai, BL? Na wattpadzie znajdziecie właśnie takie prace mojego autorstwa: https://www.wattpad.com/user/DZIK_SAMURAJ
4. Dodałam nowe okładki do opowiadań. Skromne bo skromne ale i tak się pochwalę (A CO SE BĘDĘ!)*

5. Dziękuję, że ze mną jesteście kochani!

*Tu macie okładkę tego opowiadanka:




8 komentarzy:

  1. Wybacz, że tak późno, ale dopiero znalazłam wolną chwilę! Cieszę się, że w fabule Hinata jest osobą silną – ból, który zadał jej Shikamaru piórami jest przecież niczym. Jestem ciekawa wątku z Indrą c:
    Czekam na next i ładna okładka ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję x1000000
      gdzie tam późno, ja dopiero teraz sprawdzam jakiekolwiek rzeczy tutaj haha

      Usuń
  2. To opowiadanie jest tak nieprzewidywalne, że nie mam pojęcia co będzie w następnym rozdziale. Naprawdę, nie mam żadnych pomysłów. Mam nadzieję, że akcja nadal będzie iść do przodu i będzie więcej scen z Hinatą ;)
    Ps. Okładka jest przepiękna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się bardzo, że mogę Cię zaskakiwać!
      dziękuję za wszytskie mile slowa!

      Usuń
  3. Ja też jestem zaskoczona i to bardzo. No cóż czekam na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam no nowy rozdział Kakashiego (https://sprzecznosc-twoich-uczuc.blogspot.com) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coo? Co tu się stanęło? o.O Dlaczego takie krótkie?! Panie Dziku, Pan się leni, ot co! A gdzie mój płomienny romans? Gdzie wyczekiwany wpierdol od Sasuke?! Ja się na to nie godzę!
    A tak serio - przyjemniutki rozdzialik i - jak zwykle - zaskakujący. Gościnny występ Haku i Zabuzy bardzo uroczy, poproszę o więcej tej dwójki na przyszłość! :D Milutko też się czyta o tym, jak bardzo oddana jest Hinata Toneriemu, jest w tym bardzo urocza. Więcej romansu poproszę!
    Pisaj szybiutko następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze dużo mówiłam a mało robiłam, you know hahhaha
      Haku i Zabuza chyba nie zdążą się tutaj nacieszyć sławą szczerze powiedziawszy.. ale zapamiętam, że jednak sa to porządane postacie hyhyhy

      Usuń

Obserwatorzy