niedziela, 3 maja 2020

smok, kruk, wilk, wąż, niedźwiedź - rozdział 3



     W jednej z pustych już sal lekcyjnych siedziała szóstka młodych ludzi.W pokoju oświetlonym przez lekko różowe, zachodzące Słońce panowała grobowa cisza.
- Musisz być zagubiony. - mruknął Shikamaru i z westchnieniem potarł dłonią kark - Mimo wszystko musisz nas wysłuchać.
- Muszę? - Toneri zaśmiał się histerycznie i pokręcił głową - Nie wiem co tu się dzieję ale nie zamierzam w tym uczestniczyć. To jakiś żart tak? Zajebiste stroje! Gdzie ukryta kamera? - wstał i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu a jego śmiech stawał się coraz głośniejszy.
- Żart? - wsparty o swoją katanę Uchiha prychnął. Powoli wstał z podłogi aby następnie w ułamku sekundy znaleźć się przy chłopaku. Złapał go za kołnierz mundurka i lekko podniósł do góry - To jest kurwa dla Ciebie śmieszne? Widzisz żeby ktokolwiek się śmiał?! Myślisz, że z własnej, nieprzymuszonej woli walczymy w imieniu takiego rozkapryszonego gnojka jak Ty?! - spiął się gdy poczuł stal na gardle. Zacisnął zęby - W sumie niektórzy może i tak..
- Puść go i wyjdź ochłonąć! - gdy nie wykonał polecenia Hyuga mocniej przycisnęła ostrze do jego skóry. Mierzyli się przez chwilę spojrzeniami. Sasuke syknął i odepchnął od siebie Toneriego przez co ten upadł na podłogę - Nic Ci nie jest? - Hinata wyciągnęła w jego kierunku rękę.
- To jest pokurwione.. - szepnął nie reagując na gest dziewczyny. Złapał się za oczy i cicho jęknął z bólu.
- Pulsują? - na pytanie jego kolegi z ławki Otsutsuki zesztywniał.
- Skąd.. Skąd wiesz? - szepnął a jego dłonie zaczęły się trząść z powodu mieszaniny złości i strachu.
- Ponieważ poza byciem youkai, jestem również yaksha. Tak samo jak TenTen, Neji i Sasuke - Nara kucnął koło chłopaka i odsunął jego dłonie. Spojrzał na drżące jasnoniebieskie tęczówki - Istniejemy tylko po to, aby się Tobą opiekować. Tobą i całym Twoim rodem. 
- Nie mam rodu. Nie mam rodziny - wyszarpnął nadgarstki z uścisku Shikamaru. Stanął przed nim, patrząc na niego z góry. Skierował się do wyjścia - Z kimś mnie pomyliliście.
- Tak myślisz? - to było ostatnie co usłyszał przed trzaśnięciem drzwiami.
Mógłby przysiąc, że Nara mówiąc to uśmiechał się.

...

     Toneri wbiegł do domu. Zrzucił z ramion plecak zostawiając go w przedsionku. W pośpiechu zdjął buty i pewnie wszedł do kuchni, gdzie  siedzieli jego adopcyjni rodzice.
- Wpadasz jak burza! Coś się stało? - jego ojciec spojrzał na niego znad czytanej gazety.
- Kim byli moi biologiczni rodzice? - wydyszał przytrzymując się ściany.
- Czy coś się stało? Czemu pytasz? - kobieta przyglądała mu się badawczo próbując wyczytać cokolwiek z jego twarzy.
- Spotkała mnie dzisiaj w szkole niezwykła sytuacja.. - zawahał się, nie wiedząc jak im to wszystko wytłumaczyć - Zaatakował mnie półnagi siwy mężczyzna z kosą. Potem w mojej obronie stanęła piątka uczniów z mojej szkoły. Nagle zamienili się w jakichś demonicznych samurajów. Wmawiają mi, że jestem ich Panem. Na dodatek mówią mi, że moja rodzina żyje! - powiedział to wszystko na jednym tchu. Wziął głęboki oddech, czekając aż zaczną się z niego śmiać.
- No w końcu! - przyrodnia matka chłopaka wstała rozciągając się.
- Strasznie długo to wszystko trwało! - po słowach jego ojca nastąpił wybuch. Całe pomieszczenie wypełnił dym.
Toneri zaczął kaszleć. Gdy siwa kurtyna opadła nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jego adopcyjni rodzice zmienili się w dwa człekopodobne jenoty.
- T-Tanuki? - wyrwało mu się z ust.
- Jak przyjemnie! - obydwoje roześmiali się. Kobieta okręciła się wokół własnej osi i po przybiciu piątki ze swoim partnerem tym razem przemienili się w gigantyczne figurki. Mieli na sobie słomiane kapelusze a w rękach dzierżyli sake.
- To musi być sen.. To musi być sen.. - chłopak złapał się za głowę i zaczął mocno ciągnąc za swoje białe włosy aby się obudzić.
- Niestety nie, Panie Toneri - obrócił się wpadając na stojący obok stół gdy usłyszał znajomy mu głos. Neji stał w progu kuchni oparty o framugę drzwi. Oczy miał zamknięte. Wyciągnął w jego kierunku rękę - Jeśli nas wysłuchasz i przestaniesz wypierać wszystko co wokół Ciebie się dzieję, obiecuję Ci, że chaos w Twojej głowie zniknie. Zostałem wyznaczony aby prowadzić lud więc podaj mi swą dłoń a ja ukażę Ci prawdę.
Z bezsilności niepewnie chwycił jego rękę. W momencie gdy uścisnęli sobie dłonie Neji otworzył oczy.

       Wokół niego wszystko było białe.
- Toneri..
- Gdzie ja jestem? - rozejrzał się jednak jasność tego miejsca oślepiła go. Zasłonił oczy.
- W miejscu pomiędzy ziemią a księżycem - niespodziewanie wyrósł przed nim młody mężczyzna, bardzo podobny do niego samego. Odróżniały go przede wszystkim długie, związane w niedbałego wysokiego kucyka włosy.
- Ty jesteś Takeshi? - rozpoznał go ze snu. To jego odbicie widział. To o nim była ta legenda.
- Zgadza się, braciszku. - położył palec między oczy Toneriego - Mi się nie udało.. Nie udało mi się ocalić całej naszej rodziny. Nie udało mi się ocalić moich przyjaciół. Jednakże wiem, że Tobie się to uda. Wiem, że powstrzymasz zło. Takie jest Twoje przeznaczenie od dnia Twoich narodzin, Odkupicielu! - mocniej przycisnął palec do jego skóry.
Nigdy nie zaznał takiego bólu. Czuł jakby gałki miały zaraz eksplodować. Krzyknął jak najgłośniej potrafił, gdy na jego klatce żywym ogniem wypalane były nieznane mu znaki.
- Otwórz oczy Toneri.. Teraz jesteś w stanie dostrzec siłę przeznaczenia, Odkupicielu..

        Powoli uchylił powieki.
Zobaczył przebiegającego tuż obok niego, szczęśliwego Takeshiego. Wyglądał jakby ledwo nauczył się chodzić. Tuż za nim podążała lekko zdenerwowana TenTen. Shikamaru, Neji i Sasuke przypatrywali się tej scenie z rozbawieniem. Byli w tym samym wieku co dzisiaj.
Następnie dostrzegł już nieco starszego chłopca, stojącego naprzeciw brudnej od krwi Hinaty.
Ujrzał walkę, o której opowiadali mu jego nowi koledzy ze szkoły. Wioskę w płomieniach
Był przy swoich narodzinach. Widział zapłakanego mężczyznę, który zapewne był jego ojcem i zatroskane, pełne miłości spojrzenie należące prawdopodobnie do jego matki. Ich śmierć również.
Stał tuż obok kobiety, która wrzucała jego malutkie ciało do ogniska.
Zobaczył jak został oddany do odchowania. Mógł przyglądać się trudom, jakie włożone zostały przez Tanuki aby zapewnić mu wszystko czego potrzebował.
Wróciły wspomnienia, w których występowały niezidentyfikowane postacie, jasne plamy bądź rozsiewający negatywną aurę nieznajomi. To właśnie przed nimi jego opiekunowie uciekali aż do dnia wyjazdu do Konohy. Dopiero teraz sobie to wszystko przypomniał.

       - ... Toneri!
- Panie Toneri! Proszę się obudzić!
- Odsuńcie się! - ktoś szarpnął za jego bezwładne ciało - Budź się kurwa, Paniczu!
- Co jest.. - mruknął i otworzył oczy. Dostrzegł czarne tęczówki zdecydowanie za blisko jego twarzy. Wwiercały się w niego ze złością.
- No nareszcie! - Shikamaru uśmiechnął się serdecznie i jednym ruchem odepchnął Sasuke od Toneriego. Zdawał się nie słyszeć kierowanych do niego wyzwisk z ust Uchihy.
- Jak mogłeś go nie złapać Neji? - Hinata burknęła mierząc wzrokiem długowłosego chłopaka. Klęknęła przy Otsutsukim, który zdążył już usiąść. Rozerwała swoją yukate. Przyłożyła materiał do jego rozciętego łuku brwiowego. Ten syknął.
- Nie spodziewałem się, że tak szybko zaśnie. - Neji rozłożył ręce na boki - I co? Dostrzegłeś swoje przeznaczenie Panie Toneri?
- Widziałem.. - przerwał by rozejrzeć się dookoła - Widziałem cały ten trud włożony w ochronę Takeshiego. Widziałem tych wszystkich ludzi, którzy poświęcili za niego życie. Widziałem moich rodziców, którzy umarli abym ja mógł żyć. Abym ja mógł podążać za przeznaczeniem. Widziałem determinację w Waszych oczach gdy moje życie było zagrożone.. Przypomniałem sobie, że kiedyś to wszystko już widziałem w moich snach. - uniósł dłoń wystawiając palec wskazujący, na którym po chwili usiadła wróżka. Nie krył fascynacji i lekkiego szoku. Jednakże pomimo tego uśmiechnął się - Wybaczcie, że tyle lat nie mogłem Was dostrzec. Witajcie z powrotem, duszki.
Klęcząca koło niego Hinata nie mogła oderwać od niego wzroku. Mimowolnie uchyliła usta. Tajemnicza siła, którą emanowało jego ciało sprawiała, że czas zatrzymał się. Liczył się dla niej w tej chwili tylko ten młody mężczyzna i jego błękitne oczy, które nigdy nie świeciły tak jasno.

...

    - Musimy tylko przejść las. Niedługo będziemy na miejscu! - TenTen uśmiechnęła się pokrzepiająco i poklepała zdyszanego chłopaka po plecach.
- Może Cię zanieść, Panienko Otsutsuki? - Sasuke w trzech dużych skokach wyprzedził go na tyle, że ledwo mógł dostrzec jego kpiące spojrzenie.
- Nie przejmuj się nim. - Shikamaru machnął lekceważąco dłonią na chłopaka w yukacie w węże - On taki po prostu jest. To nic personalnego. Od początku średnio radził sobie z rolą opiekuna. 
- A Ty? - Toneri spojrzał na idącego przy nim bruneta. Ten na moment zawahał się.
- Zostaliśmy po to stworzeni. Jak mogę się buntować nie znając innego życia? - Otsutsuki nie mógł przestać wpatrywać się w jego szczerą twarz. Współczuł mu.
- Według legendy Odkupiciel ma do wypełnienia to, czego nie skończył Takeshi. Czy jeśli zrobimy to, będziecie wolni? - Shikamaru zatrzymał się.
- Myślę, że gdyby Twój ród już nas nie potrzebował, to moglibyśmy być wolni. - roztrzepał białe włosy by po chwili z czułością je pogładzić - Jednakże tak się nie stanie. Przeznaczona nam jest śmierć w obronie Odkupiciela.
- Śmierć? - zapytał jednak już nie uzyskał odpowiedzi. Shikamaru wzruszył jedynie ramionami i ruszył przed siebie. Otsutsuki rozejrzał się wokół.
- Hinata ma zakaz wstępu do Świętego Lasu! - TenTen odpowiedziała, jakby odczytując jego myśli. Zaśmiała się wyobrażając sobie frustrację dziewczyny.
- Chcesz poznać coś, co normalni ludzie nazywają legendami? - gdy Toneri potwierdził Neji złapał jego dłoń - Pokażę Ci.

      - Co Ci się stało? - chłopiec o długich, białych włosach stanął na brzegu jeziora, który przybrał kolor szkarłatu.
- Jakie to ma znaczenie? - unosząca się na tafli  wody dziewczyna nie uraczyła go nawet jednym spojrzeniem. Rana na jej brzuchu nie przestawała krwawić. Długie włosy falowały wokół jej twarzy a czerwone oczy utkwiły w jednym punkcie na niebie.
- Chcę Ci pomóc.
- Czemu? Jaki masz w tym cel? - syknęła przez zaciśnięte z bólu zęby. Spojrzała na niego kątem oka gdy stawiał kolejne kroki w jej kierunku. Próbowała zareagować jednak wtedy ból pogłębiał się.
- Nie ruszaj się! - krzyknął chłopiec. Dziewczyna odrzuciła dumnie głowę starając się go ignorować. Takeshi przyłożył dłoń do rozerwanego brzucha Hinaty. Stopniowo rana malała aż ostatecznie nie pozostawiła za sobą żadnego śladu. Gdy skończył złapała go za szyję i zanim jego opiekunowie zdążyli zareagować wbijała już w jego skórę swoje długie, czarne paznokcie. Zastygli, nie wiedząc co zrobić aby ją powstrzymać.
- Czy Ty wiesz kim ja jestem?! Jestem Shinigami! Jestem Bogiem Śmierci! Jestem...
- Jesteś tylko zabłąkaną duszą.. - wykrztusił w walce o oddech. Dotknął dłonią jej czoła. Z jego błękitnych oczu wypłynęły łzy - Jest tak ciemno.. - Hinata poluźniła uścisk na szyi chłopaka a jej ciało zaczęło drżeć - Ja Cię nie zdradzę. Pozwól mi rozjaśnić Twe serce.
- Jesteś Bogiem Świątyni Księżyca.. - szepnęła a jej oczy rozbłysły - Gdybym przyniosła Twoją głowę mojemu Panu. Na pewno przyjąłby mnie do siebie! Na pewno!
- To on Ci to zrobił. Pozwól, że Ci to pokażę.
Hinata odskoczyła od niego próbując wyrzucić z głowy obraz, który pokazał jej chłopiec. Wyła z rozpaczy. Krzyczała, że to nieprawda. Nie dopuszczała do siebie myśli, że to jej Pan tak ją skrzywdził - że to jej Pan zostawił ją na wieczne cierpienie. Ta rana nie zabiłaby jej nigdy. Po prostu wykrwawiałaby się do końca istnienia świata w niewyobrażalnej agonii. Została zdradzona. Upadła na kolana.
- Chodź ze mną. - wyciągnął w jej kierunku dłoń - Żyj dla mnie, zabłąkana duszo. Dałem Ci drugą szansę. Nowe życie, które oddasz mi. Zastąpię mrok w Twym sercu blaskiem i mocą księżyca. Obiecuję. Na znak tego nadaję Ci nowe imię a brzmieć ono będzie Miyuki.

- To demon! To Bóg Śmierci! - krzyknął duchowny wskazując palcem na dziewczynę w poplamionych krwią i błotem, poszarpanych szmatach. W jej długich, czarnych włosach które ciągnęła po ziemi tkwiły mokre liście. Ona na te słowa syknęła rozwścieczona oraz wysunęła czarne szpony i długie, ostre zęby.
- Nikomu nie zrobi krzywdy. To moja decyzja. Nie zmienię jej! - chłopiec zacisnął pięści i pociągnął Miyuki w stronę swojej komnaty. Ta patrząc w oczy duchownego triumfalnie zarzuciła włosami, przez co ochlapała go.
Z upływem czasu nikt nie wątpił w słuszność jego decyzji. Nikt nie ośmielił zbliżyć się do dziecka, które dzierżyło w sobie moc księżyca, gdy w jego towarzystwie był Bóg Śmierci. Nie odstępowała go na krok. Stopniowo przekonywała się również do opiekunów chłopaka. 

Jednakże nigdy nie zawarła z nim kontraktu. Ona nie chciała oddać resztki swojej wolności, a on nie wymagał tego od niej wiedząc, że właśnie to było powodem ukarania dziewczyny przez Jashina. Mimo to, kazał jej złożyć wobec siebie obietnice. 

Kiedy przyjdzie ten dzień, za wszelką cenę ma wysłuchać jego ostatniej prośby.

Gdy tamtego dnia zginął - wyniszczyła pół wioski oraz zabiła setki ludzi. Ród Otsutsuki bał się jej mocy. Jednak ona nalegała, że musi zostać aby wypełnić ostateczną wolę Takieshiego. Przystali na to pod jednym warunkiem. 
Nałożyli na nią pieczęć, ograniczającą jej moc. Została również wygnana przez Ducha Lasu przez spalenie dziesiątki jego dzieci. Gdy przekroczy próg Świętego Lasu, Duch zemści się na niej.

W dniu jego pogrzebu ścięła swe włosy, po czym spaliła je w ogniu, w którym palono ciało chłopaka. Natomiast szkarłatne oczy powoli wygasły, przez co zastąpiły je jasne, praktycznie zlewające się z białkami tećzówki.

...

    - Jesteśmy na miejscu! - Shikamaru wskazał dłonią na mały, kamienny ołtarzyk stojący przed nimi. Widząc zdenerwowanie na twarzy chłopaka roześmiał się - Skup się Toneri a uda Ci się dostrzec Twoją Świątynie.
Zastanawiał się w tym momencie, czy to wszystko nie jest jednym wielkim żartem. Jednak wziął głęboki oddech aby się uspokoić. Złożył dłonie do modlitwy. Gdy wyciszył umysł ponownie spojrzał w miejsce, w którym był ołtarzyk. Zamiast niego stała wielka, drewniana Świątynia z imitacją księżyca. Na otaczających wokół górach zaczęły pojawiać się białe lisy, które po chwili zamieniały się w ludzi ubranych w te same szaty, które nosił w jego snach Takeshi. Ścisnęło go w piersi.
Przed budynkiem stała Hinata uśmiechając się delikatnie. Zupełnie odbiegała od obrazu przedstawionego we wspomnieniach demona-wilka. 

- Witaj w domu, Dziecko Światła Księżyca! - góry zatrzęsły się od głosów członków rodu Otsutsuki. Od członków jego rodziny.

- Jednak nie wszyscy.. Nie wszyscy.. Umarli?







/// NIE WIEM KIEDY OSTATNIO BYŁAM TAK NIEZADOWOLONA Z TEGO CO NAPISAŁAM AGHR!
Ale musiałam przejść przez ten etap niestety. Może to przez małe załamanko nerwowe? Ach.. Następny będzie lepszy obiecuję! I na pewno pojawi się szybciej! I w następnym już OBIECUJĘ będzie romansik jakiś! AJ PROMIS! Mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się podoba \(꘠﹏꘠)/

9 komentarzy:

  1. Kogoś nieźle fantazja poprowadziła. W połowie miałam takie "co się dzieje, ale jak to?" Potem już to wyglądało lepiej. Czekam na obiecany romans ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te opowiadanie w swoim zalozeniu ma miec w sobie bardzo duzo fantasy :) skoro jest za bardzo chaotycznie nadal to postaram się pisać bardziej "składnie" w następnym rozdziale :)

      Usuń
  2. Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły...
    I po raz kolejny muszę przyznać, że nie mogę totalnie wyjść ze zdziwienia - jak ty to wszystko wymyślasz. Wyobraźni ci zdecydowanie nie brak i za chiny ludowe nie mogę wykminić, w jaką stronę pójdzie ta historia. Fabuła jest totalnie zakręcona, ciekawa, wciągająca i przede wszystkim - oryginalna. I podoba mi się w tym rozdziale też bardzo to, że dodałaś te wszystkie nowości, zachowując przy tym charaktery wszystkich postaci. Sasuke na ten moment to mój totalny ulubieniec, który za "Budź się kurwa, Paniczu!" powinien dostać oskara. XD
    Czekam na obiecany romansik, pisz szybciutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaak też kocham tutaj mojego Sasuke haha myślę, że byłby w stanie coś takiego zrobić!
      jak wyjde z miłości do moich dwóch nowych ulubionych postaci z tego nowego anime to na pewno coś napisze hahah(daisuke x haru nowym życiem)
      cieszę się, że Ci się podoba! wiem wiem taki misz masz poplątanie na maxaaa
      będzie romans! obiecuję! postaram się go nie spłycić dlatego tak nie udaje mi się przyspieszyc ciagle tego..

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajś, moje drugie konto weszło w ruch XDDD
      Wybacz, to mój komentarz XD

      Usuń
    2. Bardzo mi się podoba! * ^ *
      Jestem zachwycona twoim pomysłem na to opowiadanie, nic dodać nic ująć. Rozśmieszyły mnie te tanuki, no cudo <3 A ja szczerze powiedziawszy mam nadzieję, że romansu nie będzie tak dużo! Chcę więcej Toneriego, jego życia, walk! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału * ^ *

      Usuń
    3. dziękuję Ci! tyle miłych słów! (◍•﹏•)
      szczerze? sama nie wiem jak mi to wszystko wyjdzie bo jeszcze tego nie napisalam a zawsze w trakcie pisania cos mi sie zmienia haha ale romans musi byc! chociaz malutki!
      PS. Napisałam do Ciebie na wattpadzie, sprawdz :)

      Usuń
  4. Wiem, że nie zaczyna się od końca, ale ja nigdy nie byłam normalna. Nie masz z czego być niezadowolona, bo fajnie wyszedł ten rozdział! :-)
    Tanuki rozbroiły mnie i powaliły na łopatki. Toneri wydaję się zagubiony, jednak jestem ciekawa jak potoczą się jego dalsze losy?

    Pozdrawiam K. :)

    P.S. zapraszam na Lekcje #4 u beznamiętnych (https://beznamietni.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy